When Hitler and Stalin invaded Poland in 1939, their victims included a five-year-old named Basia. Her father and brother were murdered in the Katyn Forest massacres, and the women and children were loaded into a cattle car for a horrific three-week journey to the steppes of Kazakhstan, there to survive as best they could. Unlike her first concert collection, 1995's Basia on Broadway, Basia's second live disc, From Newport to London: Greatest Hits Live… and More, despite its title, finds her back in her home country, performing in Lódz, Poland, in June 2011. (The title actually refers to one of the three studio tracks that augment the 15 live songs, a wistful Poszukuję osób / firm, które pomagają w szkoleniu zespołów z: - wystąpień publicznych - tworzenia storytellingu / narracji prezentacji / wystąpień publicznych… | 31 komentarzy na LinkedIn Born: September 30, 1954 in Jaworzno, Poland. Polish vocalist Basia Trzetrzelewska spent several years in the pop band Matt Bianco, an offshoot of Blue Rondo à la Turk, before launching a solo career in 1987. With the musical assistance of Matt Bianco's Danny White, she developed a subtle cocktail jazz-pop which was first showcased on her 1987 Imię Basia jest również uważane za symbol siły, mocy i odwagi. Oznacza ono także prawdziwą miłość, lojalność i oddanie wobec innych. Osoby noszące to imię są postrzegane jako osoby silne, niezależne i pełne energii. Są one również uważane za przyjacielskie, uprzejme i troskliwe wobec innych. jurus gambar senam dasar psht 1 90. VIITAK SIĘMUSIAŁO SKOŃCZYĆ - Babciu, chodź biegać - zaproponowała Basia pani Tańskiej. - Moje dziecko, przecie ja mam siedemdziesiąt lat! - odrzekła pani Tańska z goryczą. - No to co, że siedemdziesiąt lat! - rzekła Basia zuchwale. Osłupiała babka. Znieruchomiała na chwilę jak "Dafnis w drzewo bobkowe zamieniona", nagle jednak oczy jej rozbłysły. - A wiesz, dziewczyno, że masz rację! - wykrzyknęła promieniście i rozpoczęła z Basią bieg na przełaj. Dobiegłszy do kanapy szeroko rozpartej, padła na nią bez ducha, jak ów poseł, co od Maratonu jednym tchem do Aten przybieżał. Słynny ów maratończyk nie zwalił się wprawdzie na kanapę, inne natomiast szczegóły w tym sportowym porównaniu są ścisłe. Panna Stanisława, zwabiona hałasem, załamała ręce splótłszy je w ósemkę. - Na Boga, co babcia wyprawia? - Nic nie wyprawiam... młodnieję! - oświadczyła babka gromko. - Nie jestem jeszcze taka stara, aby trochę nie pobiegać. - Przecie babcia ma siedemdziesiąt lat! - Siedemdziesiąt? Może być! I cóż z tego? Byli tacy, co w moim wieku fikali koziołki... Basia, dowiedziawszy się o tym, z niebiańskim zachwytem chciała właśnie namówić babcię do natychmiastowej demonstracji tej tęgiej legendy, lecz właśnie wszedł pan Olszowski. Trzeba go było powitać z piskiem i rzucaniem się na szyję. Tego dnia kończył się miesiąc pobytu Basi u panny Stanisławy, więc się zjawił po "odbiór pakunku". Pilnował terminów co do godziny. Roztropny wyrok salomonowy dwóch niepospolicie światłych mężów, którzy go wydali, trwał w swej mocy i żadnych dotąd nie budził zastrzeżeń. Wesoła ta historia trwała już od roku i obyła się bez tarć i niespodzianych wybuchów. Olszowski zyskał sobie gorącą sympatię babci, która, chcąc mu ją okazać w sposób nieprawdopodobnie serdeczny, obiecywała niezmiennie, że przeczyta jego książki. - Przeczytam je, drogi panie, kiedy będę chora. Jak długo jestem zdrowa, szkoda czasu. - Oby ich droga pani wobec tego nigdy nie przeczytała! - śmiał się Olszowski. - Bardzo rozumnie pan gada! - odpowiadała babka. - I za to pana lubię, i za miłość do Basi. Czy panu to dziewczynisko nie dokuczyło jeszcze? To dziwne! Ja jestem zmachana podczas jej pobytu jak koń po wyścigach. Wczoraj musiałam wyłazić na komodę, ale dziękowałam Bogu, że nie na szafę. A ten pański przeklęty pies wył z radości... Ten kundel ma pomieszanie zmysłów. Gdy nie szczeka, wtedy kradnie. A wie pan, kto tu był wczoraj z wizytą u Basi? Ten stary aktor Walicki. Bardzo miły człowiek, tylko że służąca, która mu otwierała drzwi, zemdlała, bo taką zrobił minę. Czemu on wyprawia z gębą takie sztuczki? Jego też bardzo lubię. Zatrzymałam go na obiedzie, bo go Basia nie chciała wypuścić. Pytam go, czy cielęcina była dobra. Nie odpowiedział nic, tylko zazgrzytał, a Basia zaraz po nim. "To może sos się udał?" - pytam tego mandryla. "Sos ten byłby dobry do zalepiania okien na zimę!" odpowiedział głosem z brzucha. Bardzo zabawny jegomość... Stasia przepada za nim. Coś bym jeszcze panu powiedziała, ale się boję, że się pan wygada. Mężczyźni są to straszni plotkarze... Kobieta nie zdradzi tajemnicy, żeby z niej nawet pasy darto, ale mężczyźni... - Au, au, au! - zawył przeciągle Kibic. Pan Olszowski pomyślał, że to mądry pies. - Przysięgam pani, że ja nie zdradzę! - rzekł z uśmiechem. - Więc powiem panu... Moja Stasia przepada nie tylko za tym hebesem ze zbójecką gębą, ale i za panem! - Nie może być! - Może być, a pan poczerwieniał jak rak. Pewnie pan tymi swoimi książkami zawrócił dziewczynie głowę. Teraz pan rozumie, dlaczego ja boję się je czytać? Miałam dwóch... nie! o ile sobie przypominam, miałam trzech mężów, tylko mi się trochę rachunek pomieszał... Wystarczy! Czemu się pan śmieje? Mogę jeszcze wyleźć na komodę, mogłabym się machnąć jeszcze raz za mąż. - Niech się babcia machnie! - krzyknęła Basia z entuzjazmem. - Słyszy pan? - śmiała się Tańska. - Bóg przemawia przez usta dziecka. Nie wiedziałam, że ten skarb tu się plącze. Znakomity pisarz zamyślił się i patrzył w ścianę, jak gdyby niesłychane na niej działy się historie, pani Tańska zaś wpatrywała się w niego z czujną, łapczywą uwagą, jak rybak wpatruje się w pławik wędki: chwyciła ryba czy nie chwyciła? Pani Tańska bowiem, pierwszorzędny dyplomata, miała swoje tajemne plany. Nikt o nich nie wiedział prócz kucharki, która przy tym ministrze grała rolę tajnego radcy. Kucharka była słynną powagą w sprawach sercowych. Tępy człowiek patrząc na świeżą polędwicę pomyślałby głupio, że to tylko polędwica; w jej oczach przybierała ona kształt cierpiącego, krwawiącego serca, które nieszczęśliwa miłość przywiodła do ostatecznej zguby. Na tajemnych naradach z panią Tańska oświadczyła dobitnie, że prowadzenie dwóch domów dla Basi jest jawnym nonsensem i że panna Stasia powinna wyjść za pana Olszowskiego. - To nic - mówiła roztropnym szeptem - że pan Olszowski nie ma uczciwego zajęcia i musi pisać książki. Gdyby trochę pochodził i poszukał, pewnie by znalazł jakąś pracę i wtedy by go odeszło to pisanie. Takie czasy, proszę wielmożnej pani, że człowiek czepia się byle czego i musi wymyślać różne figle migle, a potem podają go na pośmiewisko. W naszym domu wszyscy go palcami pokazują, a jedna pannica z trzeciego piętra zawsze na schody wybiega, aby go zobaczyć, jak cudaka. Niechby się tak ożenił z naszą panienką, zaraz by się to skończyło. Chłopisko musi być dobre, a wąs ma taki śliczny jak ten sierżant, którego mi jedna małpa ze Złotej ulicy odbiła. Babcia zajmowała też lekceważące stanowisko wobec literatury, pan Olszowski jednak podobał się jej bardzo. Nie był też w zamysłach babki do pogardzenia fakt, że na "wyprawnej" bieliźnie nie trzeba by zmieniać znaków. Inicjały Stasi i pana Olszowskiego były przecie te same. To też dobra wróżba. Dlatego, gdy Basia spędzała czas w jej domu, zapraszała go często, a on skwapliwie korzystał z tych zaproszeń. Gdy pochwalił jakąś potrawę, babcia objaśniała go szeptem: - To Stasia robiła! Panna Stanisława, usłyszawszy to pewnego razu, zaprotestowała gwałtownie. - Po co babcia opowiada panu Olszowskiemu takie rzeczy? Przecie babcia wie, że nie ja to robiłam tylko Marcysia. - To co z tego? Mam siedemdziesiąt lat i mogłam zapomnieć. A zresztą, ja wiem, co robię... Ho, ho! Stary ze mnie wróbel!... Czy ty myślisz, że mężczyzna ma serce? Gadanie! Może czasem i ma to serce, ale zawsze ma przede wszystkim żołądek. - Ale co to wszystko ma znaczyć? - Nic, nic... Dlaczego ma zaraz coś znaczyć? - chichotała babka, słynny dyplomata. Słynny dyplomata, Talleyrand w kiecce, nie zauważyła że Basia przysłuchiwała się pilnie jej naradom z tajnym radcą kuchennym. Któż by zważał na berbecia dokazującego z obłąkanym psem? Berbeć przeniósł się tego dnia do pana Olszowskiego z całym swoim żywym i martwym inwentarzem. Pobyt u mężczyzny, któremu można było łazić po głowie i robić z nim, co tylko damska dusza zapragnie, uważała Basia za szczęśliwe wakacje. Z kobietami zawsze trudniej. Panna Stanisława poczęła ją napędzać do abecadła, a babka nauczała domowych porządków. Pani Tańska nigdy nie chorowała, raz jednak zmogło ją, gdy Marcysia, mając wonczas głowę nadzianą szczęśliwą miłością, wylała mleko na dywan. Babcia dostała gorączki i leżała trzy dni. Aż dziw, że nie wołała o lód na nieszczęsną głowę teraz, gdy łajdacki pies Kibic, zielonego pojęcia nie mający o wstydliwej skromności, w obliczu całego świata czynił rzeczy, o których w wytwornym towarzystwie mówić nie wypada. U pana Olszowskiego panowała złota, najzłocistsza wolność. Można było śmiać się przez cały dzień i wywracać dom do góry nogami. Mężczyzna wcale się nie liczy! Nic mu to nie szkodzi, że Michałek wozi Basie na dywanie, a Kibic, nie mając nic lepszego do roboty, obgryza liście palmy. Poza tym w domu dobrego wujaszka wiedziono bujne życie towarzyskie. Wciąż ktoś przychodził, śmiał się, gadał i odchodził. Przyjaciele pana Olszowskiego byli najmilszymi ludźmi. Każdy zawsze coś przyniósł w kieszeni dla infantki Barbary, a jeden z nich namalował Basie na obrazie, który Kibic z zachwytem oszczekał. Rozkoszy było mnóstwo. Do największych należały wyprawy z wujaszkiem do parków i jazda automobilem, o czym zawsze wiedziała stolica. Kibic bowiem, przez rozkosz pędu pozbawiony tej odrobiny zmysłów, którą posiadał, darł się jak opętany i szczekał na ludzi, na domy, na latarnie, na wszystko zresztą, z czego składa się świat. Dniem niezapomnianym dla Basi było przedstawienie teatralne. Trochę jej było markotno, że nie zabrano tego idioty Kibica, ale zapomniała o tym szybko, niebotycznie przejęta. Stała obok pana Olszowskiego siedzącego w pierwszym rzędzie tuż przed samą sceną. Miała wypieki na twarzy, jak zresztą cała obecna w teatrze dzieciarnia. Czegoś podobnego jeszcze chyba nie widziano na świecie! W wielkim blasku zjawiły się tęczowe anioły i tak cudnie śpiewały, że pewnie niebo się otworzyło i było słychać, co się tam dzieje. Pastuszkowie przybieżeli i nawoływali się tak śmiesznie, że boki zrywać. Jeden wołał do drugiego: "Mój Macieju, ty nam powiesz, albowiem ty sam wszystko wiesz!" Potem, gdy zasłona uniosła się w górę, pan Olszowski szepnął: - Teraz uważaj, Basieńko! Na tronie siedział straszliwy król Herodes i tak z nagła zaryczał, że wszystkie dzieci, jak zastrachane pisklęta, przytuliły się do swoich matek. Okropny to był widok! Srogi król toczył dokoła ponurym spojrzeniem, jak gdyby szukał, kogo ma pożreć. Basia cofnęła się w lęku i przylgnęła do pana Olszowskiego. Przecie ten zły król może tylko ręką sięgnąć i porwie ją jak kurczę. Dusza Basi zaczęła szukać ciemnego zakątka i byłaby odwiecznym zwyczajem uciekła do najciemniejszego: w pięty, gdyby król Herodes nie zazgrzytał. Uczynił to tak przeraźliwie, jak gdyby zgryzł garść orzechów. W ciemnej sali zakrzyknęło piskiem przelękłe dziecko. A Herodes znów zgrzytnął tak, że mu się z zębów posypały iskry, i zakrzyknął piekielnym głosem: - "Jam jest król Herod, potężny pan świata!" Wtedy stało się coś niesłychanego! Basia zaczęła słuchać jak oczarowana i nagle na zalękłej jej twarzyczce zjawił się szczęśliwy uśmiech. - Wujcio! - pisnęła z radością. Zanim pan Olszowski zdołał ją powstrzymać, Basia jak sarenka przebiegła przez kilka stopni wiodących na scenę i z krzykiem rzuciła się w ramiona zdumionego Heroda. Berło wypada z krwawej jego ręki, dzikie spojrzenie przybrało wyraz cokolwiek głupawy, a gębę otworzył szeroko. Znieruchomiały wszystkie dzieci w teatrze, ujrzawszy ten czyn nadludzkiej odwagi, bo przecież Herodes jednym kłapnięciem paszczy pożre tę głupią dziewczynkę. Straszny król jednak tak dokumentnie otumaniał, że zapomniał o swoich obowiązkach i zamiast pożreć niewinne stworzenie bez soli i pieprzu, zawył nadludzkim głosem: - Basia! Uczynił się nieprawdopodobny rwetes i tumult, gdy dziewczyna jednym skokiem znalazła się na kolanach krwawego straszliwca i w radosnym opętaniu pociągnęła za jego kruczoczarną brodę, spoza której, jak spoza burzliwej chmury, ukazało się przerażone oblicze Walickiego, najkrwawszego Heroda wszystkich czasów. W gazetach napisano o tym zdarzeniu, a Walicki przez cały tydzień nie pokazywał się ludziom na oczy. - Jaki z ciebie łapserdacki Herod! - mówił do niego przyjaciel Szot. - Nawet dziecka nie przestraszysz! - Poznała mnie po zgrzytaniu... - odrzekł Walicki śmiertelnie smutnym głosem. Pan Olszowski serdecznie go przepraszał i pocieszał. - Nawet ja pana nie poznałem - mówił. - Ale to dziecko tak pana kocha, że poznałoby pana nawet w przebraniu diabła. Pan jest świetnym aktorem, a Basia jest nieznośną dziewczynką. - Wczoraj kilkoro pędraków omal nie zemdlało na widowni! - rzekł z dumą Walicki. Basia, której pan Olszowski wytłumaczył, że nie wolno było króla Heroda ciągnąć za brodę, wycałowała oblicze aktora, dość niejasne odnosząc wrażenie, że całuje ryżową szczotkę, więc się morderca niewinnych młodzianków rozrzewnił i obiecał, że już będzie dobry i nie będzie dybał na niewiniątka. Babcia Tańska śmiała się tak z tej awantury, że ją mocno kucharka musiała trzymać, aby się kobiecina nie rozleciała. Przyszedłszy jednak do równowagi i do przyrodzonego rozsądku, udzieliła panu Olszowskiemu zbawiennych rad. - Po co pan smarkulę prowadzi do teatru? Co to za pomysł? Ja byłam w teatrze po raz pierwszy, gdy doszłam do pełnoletności, a przecie zemdlałam, kiedy na scenie jakiś dziki Murzyn zadusił swoją biedną żonę. - Otello! - śmiał się pan Olszowski. - Ach, to pan zna tę sztukę? - zdziwiła się babcia patrząc na niego z szacunkiem. - Myślałam, że już wszyscy zapomnieli o tym sztuczydle, bo to przecie grali przed pięćdziesięciu laty. Gdyby ją teraz grali, ten Walicki nie tylko że zadusiłby niewinną kobietę, aleby jej jeszcze dla wszelkiej pewności poderżnął gardło scyzorykiem. Zaprosiłam go na niedzielę na obiad, ale pod warunkiem, żeby przyszedł z przyprawioną brodą. A wie pan, co mi ten Herod odpowiedział? Powiada: "To zbyteczne, proszę pani! U pani bez tego można często znaleźć włos w zupie!" Taki opryszek! Ale ja go lubię... Pan też niech przyjdzie, bo będzie indyk. Rodzice Stasi przysłali... Pewnie zdechł, bo teraz na indyki przyszła jakaś cholera, ale kto nie wie, ten zje. Pan Olszowski nie zjadł jednakże indyka ani też pan Walicki nie przyczepił sobie sztucznej brody, bo stało się nieszczęście. W piątek wieczorem zadzwonił telefon w mieszkaniu pani Tańskiej. - Basia zachorowała! - mówił zdławionym głosem pan Olszowski. - Niech panna Stanisława... - Już jedziemy! - krzyknęła babcia nie pozwoliwszy mu dokończyć. Panna Stasia nie mogła za nią nadążyć. Starowinka biegła przez ulicę nie zwracając na nic uwagi, byle szybko znaleźć auto. Po upływie dziesięciu minut pytała, zdyszana: - Co się stało, na Boga? Dziewczynka była bardzo chora. Leżała rozpalona i nie wiedząca o świecie. Krótko obcięte płowe włoski, rozrzucone na białej poduszce, wyglądały jak żytni wianuszek dokoła głowy. Rozchylone usteczka z trudem piły powietrze. Pan Olszowski miał przerażenie w oczach i patrzył z niepokojem na lekarza pochylonego nad Basią. - Zapalenie płuc... - szepnął lekarz po chwili. - O, Boże! - jęknęła panna Stanisława. Babka spochmurniała. Spojrzała na lekarza i spytała groźnie, chociaż szeptem: - Czy pan jest dobrym lekarzem? Lekarz spojrzał na nią z głębokim zdumieniem. - Mam wrażenie, szanowna pani... - Bo jeżeli sam pan nie poradzi, zawezwie się dwóch, trzech... - Myślę, że ja wystarczę, jeśli jednak szanowna pani... - Daj pan spokój z tą "szanowną panią"... Niech się pan nie gniewa. Gadam głupstwa ze strachu, bo ja mam siedemdziesiąt lat. Czy to groźne? - Nie będę ukrywał... Pani Tańska załamała się i tak nagle osłabła, jakby jej podcięto nogi. - Panie doktorze... - mówiła zblakłym, wymęczonym szeptem. - Niech pan ratuje to dziecko... To sierota... I cała nasza pociecha... Bóg panu zapłaci... No i ja też!... Niech ją pan ratuje! - Uczynię, co tylko jest w mocy ludzkiej - odrzekł lekarz wzruszony. - Śliczne, biedne dziecko! Spojrzał z żywym współczuciem na trzy zalękłe twarze i serdecznie, zachęcająco uśmiechnął się do każdej. - Proszę mną rozporządzać... - Mówił. - Zjawię się o każdej porze, każdej chwili. Potem odbył długą naradę z babką w osobnym pokoju. Nie było można przenieść dziecka do mieszkania pani Tańskiej, więc dom Olszowskiego zamieniono w sanatorium, na którego czele stanęła ona. Po krótkiej zalękłej chwili słabości odzyskała swoją czerstwą, wspaniałą energię. Juliusz Cezar w najsroższej bitwie z Wercyngetoryksem nie dowodził genialniej niźli ona. Siódme poty biły na Michałka, a panna Stanisława i Olszowski przypominali Murzynów z najczarniejszych czasów niewolnictwa. Dzielna starowina walczyła o życie dziecka z namiętną pasją. Gdyby mogła była ujrzeć na własne oczy wciąż zbliżającą się śmierć, byłaby jej porachowała kości. Przez kilka nocy nie zmrużyła oka, czujna na każdy szelest i na każde najcichsze westchnienie dziecka. Nie trzeba mu było mierzyć ciepłoty jakimś głupim termometrem; czuła jak najczulszy przyrząd, kobieca ręka pani Tańskiej, położona na piersi dziecka, zdawała się nieomylna. Sędziwa matka kilkorga dzieci znała dobrze wszystkie podstępne czyhania śmierci i wszystkie sposoby unikania jej pajęczych zasadzek. Wspaniałe, wilcze, do śmiertelnej walki zawsze gotowe macierzyństwo obudziło się w niej raz jeszcze. Gorącym blaskiem rozzłociła się iskra w spopielałym życiu. Tylko ona naradzała się z lekarzem, tylko ona tkwiła przy drobnej, bezbronnej istocie jak żołnierz na warcie, opanowana, rozumna, zbrojna w siwe doświadczenie. Wesołe jej oczki spoglądały teraz twardo i ostro. - Nic tu po was! - rzekła do panny Stasi i do Olszowskiego. Oni też czuwali ustawicznie. Panna Stasia miała podkrążone z bezsenności oczy, a Olszowski, milczący i ponury, nie wiedział, co z sobą począć? Teraz zrozumiał, jak bardzo kochał to dziecko. Nie mógł ani czytać, ani pisać. Patrzył rozrzewnionym, najtkliwszym spojrzeniem na tego bezbronnego ptaka, nad którym pływa śmierć, jastrząb bystrooki. Czasem wybiegał na godzinę, aby zanieść wiadomość Walickiemu, Szotowi i swoim przyjaciołom. Babce całował ręce i bez jednego słowa cisnął je do swoich piersi. Przyszła taka jedna noc, ta najgorsza, podczas której śmierć waha się: odejść czy pozostać? W pokoju Basi czuwała pani Tańska z lekarzem, który nie odchodził ani na chwilę. Olszowski siedział w gabinecie z panną Stanisławą i czekał. Milczeli oboje patrząc sobie w oczy w nagłym przerażeniu, ile razy usłyszeli jakiś szmer. Nad ranem babka stanęła we drzwiach. Miała promienie w oczach. - Uratowana! - ogłosiła jakby z radosnym jękiem. Olszowski tkwił przez moment na miejscu, jak gdyby się nie mógł poruszyć, potem zerwawszy się niespodziewanie, chwycił zdumioną babkę w ramiona i zaczął ją całować. Śmiał się, chociaż miał łzy w oczach. - O, babciu! babciu! - gadał ze zdyszanym pośpiechem. Pani Tańska śmiejąc się usiłowała wydobyć się z jego uścisków. - Niech pan przestanie całować starą babę! Wprawdzie jestem przystojna, ale już dość... już dość! A idźże pan do licha! Babcia wytrwawszy na pozycji prawie że straconej zaczęła odsypiać wszystkie noce, pozostawiwszy na straży swoją wierną gwardię. Panna Stasia spędzała przy Basi całe dnie. Olszowski zaś z pielęgniarką - noce. Łajdacko mądry Kibic, osowiały dotąd i smutny na wygnaniu w kuchni, zrozumiał, że można już zawyć radośnie, i został dopuszczony do dziewczynki. Zanim zdołano go powstrzymać, w obłąkanym napadzie radości polizał jej nos i policzek, bladziutki jak mgiełka. Zrzucony przemocą z łóżka, wykonał wspaniały "taniec ogona", bardzo wymyślny i urozmaicony. Basia wracała do zdrowia powoli i zdawało się, że z promienistą ciekawością rozgląda się po świecie. Na jej ustach zakwitł uśmiech jak krokus. Potem zaczęła szczebiotać. - Prędko wyzdrowieje, bo dużo gada - oświadczyła babka. - Prawdziwa kobieta, musi sobie odbić wszystkie stracone słowa. Potem zaczął przychodzić "wujcio Herod" - Walicki, aby i panna Stasia, i Olszowski mogli odpocząć. Urządzał dla Basi całe przedstawienia, wywracał oczy, ruszał uchem i włosami i zgrzytał tak cudownie, że dziewczyna płakała z radości. Jednego dnia z obiadu u pani Tańskiej przyszli wszyscy we troje. - Co się tam dzieje, u Boga Ojca! - zapytała babka w przedpokoju. Z pokoju Basi wylatał ryk rozsrożonej burzy; słychać było bulgotanie piorunów i poświsty wichru; głuche warczenia lwa i przeciągły skowyt wilka. - To Walicki! - szepnął pan Olszowski. - Dziecko umrze ze strachu! - krzyknęła babka. - Niech babcia słucha... - rzekła panna Stasia. - Jeszcze, jeszcze! - wołała Basia. - To było bardzo śmieszne! Walicki odsapnął i znowu zaczął: - Uważaj, dziewczyno! Teraz będzie z Króla Lira. Wielki monolog, ha! Tamto było z Hamleta. Rozległ się przeraźliwy jęk potwornej skargi, a słowa kapały jak łzy wielkości młyńskich kamieni. - Oszalał stary Herod! - rzekła babka. - Nie, droga pani! - mówił rozrzewniony Olszowski. - Każdy chwali Pana Boga, jak umie. Był taki kuglarz-prostaczek, co się modlił pokazywaniem swoich sztuk. Ten biedaczysko nie umie się radować, bo i skąd weźmie odrobinę śmiechu? Chciałby rozweselić dziecko, więc mu wygłasza najwspanialsze tyrady i poświęca się, byle ono się śmiało. O, jakiż to dobry, jakiż to dobry człowiek! Zróbmy trochę hałasu, bo mu będzie przykro, żeśmy słyszeli. Gdy weszli, stary aktor spojrzał na nich podejrzliwie, czerwony i zasapany. - Pan byłby doskonałą niańką - rzekła serdecznie panna Stasia. - Dziecko jest rozradowane... - U ludożerców zrobiłby karierę - mruknęła babcia. Uśmiechnęła się jednak do zacnego aktora. - Panie Antoni - rzekła. - Niech pan jutro do mnie zajdzie, będą pączki. - Nie mam armaty - odrzekł Walicki głucho. - A pączki u pani przypominają armatnie pociski. Ale przyjść mogę... - dodał śmiertelnie smutno. - Wszystko mi jedno, od czego umrę... Tego wieczora słońce zachodziło bogato, jak gdyby chciało ogrzać pokrytą śniegiem ziemię. Złotą, drżącą smugą czepiało się dachów, jakby chciało się tą pajęczą nitką związać ze światem, na który czyhała noc. Babka podreptała do domu, po raz pierwszy wiedząc ściśle, dokąd się śpieszy. Panna Stasia usiadła z jednej strony przy łóżku Basi, a Olszowski z drugiej. Bardzo było cicho i bardzo przytulnie. Kibic w głębokiej zadumie rozmyślał przy ciepłym piecu o ważnych psich sprawach. - Dobrze ci, Basieńko? - spytał pieszczotliwie Olszowski. - Byczo! - odrzekła Basia. - Co takiego? Co to znaczy: "byczo"? Kto cię tego nauczył? - Wujcio Herod. Albo co? A o cioci Stasi mówił: "morowa dziewica". To bardzo śmieszne! I jeszcze mówił, że "zje diabła, kto da babci radę!" Olszowski spojrzał na pannę Stanisławę: - Słyszy pani, co ten bęcwał wygaduje przed dzieckiem? Panna Stasia uśmiechnęła się ślicznym uśmiechem. - Ja się nie obraziłam za "morową dziewicę"... Będziesz już spać, maleńka? "Maleńka" wcale nie chciała spać, bo głęboko nad czymś rozmyślała. Patrzyła bardzo poważnym spojrzeniem to na wujcia, to na ciocię i zdawało się, że coś sobie uparcie przypomina. Wreszcie położyła jedną rączkę na ręce Olszowskiego, drugą na ręce panny Stanisławy i mówiła cichutko: - Ciociu Stasiu!... - Co, Basieńko? - Coś ci powiem... Czemu ty się z nim nie ożenisz? - Z kim?! - zduszonym głosem wykrzyknęła panna Stasia. - Z nim... Z wujciem... Mówię ci: ożeń się! Tak się uczyniło cicho, że słychać było stukot jakiegoś serca. Pan Olszowski dziwnie pobladł i lekko, pieściwie położył rękę na ręce panny Stanisławy. - Ja wszystko robię zawsze - mówił wzruszonym głosem - co każe Basia. - Ja też... - szepnęła panienka po dłuższej chwili. - To ja już będę spać! - oświadczyła Basia. Minęło pierwsze to wiosenne rano, Gdy się spod śniegu wychylił pierwiosnek Patrząc na ziemię, słońcem malowaną, Pełną uśmiechów i ptaszęcych piosnek. Z wiosennym wiatrem radość wciąż przylata, Niebo się rzeką rozlewa błękitną, Miłością wzbiera wielkie serce świata, A ludzkie serca tak jak kwiaty kwitną. Zbierzmy, dziewczynko, kolorowe kwiatki, Co przystroiły wszystkie łąki boże, Potem je zanieś na grób swojej matki, A ja tę książkę obok nich położę. Mateczka twoja cicho się obudzi, Potem czym prędzej twe przeczyta dzieje, A gdy się dowie, żeś wśród dobrych ludzi, Wtedy, szczęśliwa, w głos się roześmieje. A my pójdziemy dalej, coraz dalej, Na świat daleki i na świat szeroki, I tak będziemy razem wędrowali, Jako po niebie wędrują obłoki. Minął poranek, minęła godzina, Co tak beztrosko jak ptaszek świergota; Z Basi się duża zrobiła dziewczyna: W głowie zielono, a serce ze złota. Autora ciężka czeka teraz praca, Bo czytelniczek tak woła gromada: "Niech pan wierszami głowy nie zawraca I co się stało, prędko opowiada!" Dobrze już, dobrze! Lecz niech spokój będzie, Bo - jak rzekł mędrzec rozgadanej pannie: "Biedny jest autor, gdy pod drzewem siądzie, Na którym wróble krzyczą nieustannie!" Uczuciowa, lojalna i niezależna. Lubi nowe doświadczenia, toteż stara się dużo podróżować i czytać książki „o świecie”. Bardzo uważa, aby nie krzywdzić ludzi. Jest dobrą przyjaciółką dla męża i troskliwą mamą dla dzieci. Barbara to kobieta pewna siebie, lubi wolność, ale pomimo tego pozwala się prowadzić przez silną rękę męską. Imieniny Barbary 4 Grudzień Patroni i święci św. Barbara Zdrobnienia imienia Barbara Ba, Babcia, Babette, Babs, Babsi, Bacha, Bachna, Bachon, Bachor, Bachura, Bachus, Baciek, Bacik, Baja, Bajbus, Bajka, Bajsza, Bala, Bania, Banieczka, Banisia, Baniusia, Bara, Barabara, Barabarka, Barabasia, Barabasz, Barb, Barba, Barbacha, Barbarelka, Barbarella, Barbaret, Barbaretka, Barbari, Barbarina, Barbariusz, Barbarka, Barbaros, Barbarossa, Barbarus, Barbarzyca, Barbarzyńca, Barbasia, Barbaś, Barbe, Barbelucha, Barbi, Barbie, Barbini, Barbol, Barbra, Barbson, Barbula, Barbunia, Barbura, Barburka, Barbus, Barbusia, Barbuszka, Barbuś, Barbóra, Barbórka, Barka, Barkej, Barnabka, Basałyczek, Basałyk, Basia, Basiaczek, Basiak, Basialenka, Basiasta, Basiatka, Basiać, Basica, Basiczek, Basiczka, Basiczulek, Basiczurek, Basieczka, Basiek, Basiem, Basiencja, Basieniuk, Basienka, Basiex, Basieńka, Basik, Basika, Basiniec, Basinka, Basiola, Basiolka, Basior, Basiorek, Basiorzyca, Basiosława, Basiowczyk, Basiołcha, Basiołek, Basista, Basiszcze, Basiuba, Basiula, Basiulek, Basiulina, Basiulinek, Basiulka, Basiunia, Basiura, Basiutka, Basix, Basiątko, Bass, Bassik, Basza, Baszja, Baszka, Baszna, Bazia, Bazu, Baś, Baśbaś, Baśka, Baśkan, Baśko, Baśkowa, Baśku, Baśkuń, Baśmira, Bańcia, Bańka, Bejbra, Bejzi, Bejś, Berbla, Bibi, Bra, Brawórka, Bulinek, Bunia, Burbra, Burka, Busia, Buszek, Buszka, Buś, Bysiak, Rabarbar, Rabarbara, Rabarbarek, Rara, Sieńka, Siuba, Siunia, Siunieczka, Siuńka Przysłowia „Z Baśki będzie Barbara, ale z Bartka Bartek” „Kto sieje tatarkę, ma żonę Barbarkę i krowami orze,nie pytaj, czy zdrów, ale czy żyjesz nieboże?” „Wyszedł, jak Barbara na na św. Barbarę błoto, będzie zima jak złoto” „Gdy w świętą Barbarę gęś chodzi po lodzie, to Boże Narodzenie będzie po wodzie” „Od świętej Barbary noce się urwały” „Barbara święta o górnikach pamięta” „Gdy w świętą Barbarę ostre mrozy, to na zimę gotuj wozy, a gdy rozstajanie, każ opatrzyć sanie”(związane ze świętem 4 grudnia) „Barbara mrozi, Mikołaj lód Barbara po lodzie, Boże Narodzenie po wodzie” „Ja mam Basię, a wam zasię” „Barbara ni młoda, ni stara” Barbara osobowość: Istota doskonała, piękność królestwa główne cechy: intuicja, towarzyskość, uczuciowość, pobudliwość pochodzenie: greckie znaczenie: barbarzynka znak zodiaku: Ryby, Bliźnięta planeta: Mars roślina: orchidea zwierzę: wątłusz Szczęśliwa liczba: 7 Szczęśliwy kamień: opal Szczęśliwy kolor: srebrny Znane osoby o imieniu Barbara Barbara Babilińska – aktorka Barbara Bargiełowska – aktorka Barbara Blida – polityk Barbara Bonney – amerykańska śpiewaczka Barbara Brylska – aktorka Barbara Burska – aktorka Barbara Bursztynowicz – aktorka Barbara Bush – żona 42. prezydenta USA George’a H. W. Busha Barbara Apolonia Chałupiec (Pola Negri) – aktorka Barbara d’Urso – włoska prezenterka stacji Canale 5 Barbara Fijewska – aktorka Barbara Frittoli – włoska śpiewaczka Barbara Hendricks – śpiewaczka operowa Barbara Horawianka – aktorka Barbara Kałużna – aktorka Barbara Klimkiewicz – aktorka Barbara Kudrycka – minister nauki i szkolnictwa wyższego w rządzie Donalda Tuska Barbara Krafftówna – aktorka Barbara Kwiatkowska-Lass – aktorka św. Barbara Kwon Hui – święta katolicka Barbara Labuda – polityk, była minister Barbara Ludwiżanka – aktorka Barbara Modelska – aktorka Barbara Mularczyk – aktorka Barbara Piasecka-Johnson Barbara Piwnik – sędzina, prawniczka, była minister Barbara Połomska – aktorka Barbara Rachwalska – aktorka Barbara Radziwiłłówna – jedna z żon Zygmunta Augusta Barbara Rylska – aktorka Barbara Sass – polska reżyserka Barbara Sołtysik – aktorka Barbara Stępniak-Wilk – wokalistka Barbra Streisand – aktorka amerykańska Barbara Ślizowska – gimnastyczka sportowa Barbara Tatara – Miss Polonia 2007. Barbara Trelińska – polska historyczka Barbara Trzetrzelewska – piosenkarka Barbara Wachowicz – pisarka Barbara Wrzesińska – aktorka Barbara w innych językach ang. – Barbara fr. – Barbara, Barbe niem. – Barbara – Varvara, Barbara Nazwiska pochodzące od imienia Barbara: Barbachowski, Barbacki, Barbanell, Barbarewicz, Barbaro, Barbarski, Barbasiewicz, Barburski. Historia imienia Barbara Imię to może być pochodzenia greckiego lub łacińskiego. Mianowicie grecki przymiotnik barbaros to „nie mówiący po grecku, niegrecki, niekulturalny”, dosłownie „(mówiący) bar-bar”. Jako określenie ludów innych przejęli to słowo od Greków Rzymianie. Użyte jako rzeczownik barbaros oznaczało każdego cudzoziemca (u Rzymian nie-Rzymian, u Greków nie-Greków); Barbara to po prostu „cudzoziemka”. W charakterze imienia mamy poświadczoną łacińską formę męską Barbarus i żeńską Barbara. W Polsce Barbara pojawiła się w źródłach około połowy wieku XTV (1354); z końca XV wieku znamy też formę Barbora z dokumentu czeskiego Janusza, księcia oświęcimskiego i Zatorskiego. Ta właśnie forma musiała stać u podstawy popularnej na Śląsku Barbórki (nie Barburki), Zdrobniała forma Barbarka znana jest od 1445 roku. Dziś jest jednym z najpopularniejszych imion kobiecych, nadawanym także często ulubionym zwierzętom. Od spieszczonej formy Basia pochodzi nowa forma potoczna Baśka i nowsze spieszczenie typu Basieńka. O wzroście popularności imienia Barbara pod koniec XIX i na początku XX w. zadecydowało z pewnością imię jednej z bohaterek „Pana Wołodyjowskiego”. Święta znana pod tym imieniem nie jest postacią, która by wyraziście wyłaniała się z mroków zamierzchłych czasów. Była mimo to szeroko i wyraziście czczona. BARBARA, PANNA I MĘCZENNICA Czczono ją już w VII w., ale legendy, które o niej opowiadają i których znane redakcje pochodzą także z tego czasu, wywodzą się zapewne z utworów wcześniejszych, może z judeo-chrześcijańskich midraszów; może chodziło w nich o uwypuklenie idei nawrócenia się na chrześcijaństwo bezpośrednio z pogaństwa. Szczegóły nie przedstawiają oczywiście historycznej wartości. Są wątkiem opowieściowym, niczym więcej. Barbara była w tej opowieści córką bogatego poganina Dioskora, który zamykał ją w wieży. Kiedy przekonał się, iż mimo to przyjęła wiarę i chrzest, sam pozbawił ją życia, za co z kolei został ukarany nagłą śmiercią od pioruna. Istnieją różne wersje tej legendy. Ustalenie chronologii, współzależności i powiązania z tradycjami lokalnymi tych wersji wydaje się rzeczą niemożliwą. Jej męczeństwo umiejscawiano w Antiochii, Nikomedii, Heliopolis, Toskanii i Rzymie. Równocześnie szerzył się kult relikwii świętej, którą rzekomo sprowadzono do Wenecji w r. 1258. Czczono je jednak także w Rzymie, Piacenzy, Rieti, Pradze, a nawet na Pomorzu. Ze swej strony Koptowie egipscy przeświadczeni byli, iż oni posiadają relikwie w Starym Kairze i dlatego królowie aragońscy pertraktowali w XIII i XIV w. z sułtanami Egiptu o uzyskanie cennych szczątków. Przeciw tej obfitości relikwii występował Konrad z Waldhausen, kaznodzieja czeski z XV w., ale jego głos zginął pośród niezliczonych objawów czci okazywanej Barbarze. Popularność swą kult zawdzięcza przeświadczeniu, że Barbara jest patronką dobrej śmierci: singulare morientium solatium; że chroni od śmierci nagłej: kto jej wzywa, nie umrze bez św. sakramentów. To przeświadczenie sprawiło z kolei, że za swą opiekunkę obrali ją artylerzyści, minerzy, załogi forteczne, strażacy, marynarze i górnicy, a także murarze, architekci, ludwisarze, kowale i więźniowie. Czczona w całym chrześcijańskim świecie, a szczególnie we Flandrii, Nadrenii, Austrii, Czechach, na Pomorzu i Śląsku, dziś przede wszystkim wspominana jest w zagłębiach górniczych. Diecezja katowicka jeszcze w 1963 r. zwróciła się o zatwierdzenie jej patronatu. Święto obchodzono zazwyczaj 4 grudnia, ale w martyrologium Adona widniało także pod dniem 16 tego miesiąca, a synaksaria wschodnie posiadają jeszcze inne daty. Ostatni kalendarz rzymski (liturgiczny) pomija je zupełnie. BARBARA Z BERGAMO We wczesnej młodości wstąpiła do klasztoru bernardynek w Mediolanie. Z powodu słabego zdrowia zostać tam jednak nie mogła. Po pewnym czasie wespół z Jolantą Sabaudzką założyła w Vercelli wspólnotę, która starała się kierować regułą św. Klary. Sykstus IV zaaprobował tę fundację w Barbara była pierwszą ksienią klasztoru. Zmarła wkrótce po swej przyjaciółce w r. 1478. Potomność zachowała pamięć wielu cudów, które miały dokonać się w czasie jej życia i po śmierci. Zakon franciszkański czci ją jako błogosławioną i wspomina w swym martyrologium dnia 19 listopada. GłównaPoczekalniaVideo TOP Generator Dodaj hopa Basia to nie imie 0 0 Dodaj własny tekst do obrazka! Kopiuj link Dodaj do ulubionych Dodaj do przyjaciół Dodano przez: Barbarossa4444 Komentarze Zobacz również: Mądrego to aż miło posłuchać Mądrego to aż miło posłuchać dodano przez: franek797 2022-07-25 0 39 Kopiuj link Komentuj Dodaj do ulubionych Dodaj do przyjaciół Spanko Spanko dodano przez: pinks 2022-07-25 0 25 Kopiuj link Komentuj Dodaj do ulubionych Dodaj do przyjaciół Ogniste Tornado w zwolnionym tempie - Ogniste Tornado w zwolnionym tempie - dodano przez: 2015-11-26 60 Kopiuj link Komentuj Dodaj do ulubionych Dodaj do przyjaciół Han Solo Han Solo dodano przez: kUkUn_kk 2022-07-25 0 29 Kopiuj link Komentuj Dodaj do ulubionych Dodaj do przyjaciół Dęblin niebezpieczne i nieodpowiedzialne zachowanie na przejeździe kolejowo-drogowym Dęblin niebezpieczne i nieodpowiedzialne zachowanie na przejeździe kolejowo-drogowym dodano przez: djmaniek12 2022-07-25 0 55 Kopiuj link Komentuj Dodaj do ulubionych Dodaj do przyjaciół Nie wyżywaj się na kimś za swój podły dzień Nie wyżywaj się na kimś za swój podły dzień dodano przez: zulugula 2022-07-25 0 58 Kopiuj link Komentuj Dodaj do ulubionych Dodaj do przyjaciół Bogowie Ikei to kapryśnie bóstwa... Bogowie Ikei to kapryśnie bóstwa... dodano przez: Stworek 2022-07-25 0 37 Kopiuj link Komentuj Dodaj do ulubionych Dodaj do przyjaciół Widać, że nie byle kto robił Widać, że nie byle kto robił dodano przez: askafil 2022-07-25 0 32 Kopiuj link Komentuj Dodaj do ulubionych Dodaj do przyjaciół Czego mogą nas nauczyć współczesne bajki? Czego mogą nas nauczyć współczesne bajki? dodano przez: Smad 2022-07-25 0 50 Kopiuj link Komentuj Dodaj do ulubionych Dodaj do przyjaciół Basia Kurdej-Szatan jest w ciąży. Choć aktorka długo zwlekała z potwierdzeniem płci dziecka, w końcu postanowiła rozwiać wątpliwości fanów. Zdradziła również, że to jej córka Hania wybrała imię dla kolejnej pociechy. Basia Kurdej-Szatan i Rafał Szatan już we wrześniu zostaną rodzicami. Para ma już starszą córkę - Hanię. Do tej pory nie zdradzali oficjalnie, czy spodziewają się kolejnej dziewczynki, czy pierwszego chłopca. W sieci pojawiało się mnóstwo przypuszczeń i plotek, jednak aktorka i jej mąż nie komentowali, jak jest naprawdę. Ciąża Barbary była długo wyczekiwana i wymarzona, więc nic dziwnego, że małżonkowie starali się zachować pierwsze tak wyjątkowe chwile tylko dla Za każdym razem, kiedy już mi się wydawało, że jestem w ciąży, nic z tego nie wychodziło. Aż w końcu postanowiłam kompletnie się wyluzować. Pojechaliśmy całą rodziną na wspaniałe wakacje na narty, wypoczywaliśmy, byliśmy zrelaksowani. Na nic się nie nastawiałam i w końcu… udało się! - zdradziła Basia Kurdej-Szatan w wywiadzie dla "Party".Zobacz także: Basia Kurdej-Szatan zdradziła, kogo poprze w II turze. Zawrzało! "Współczujemy intelektu"Basia Kurdej-Szatan oficjalnie zdradziła płeć dzieckaW najnowszej rozmowie z "Party" Basia Kurdej-Szatan i Rafał Szatan oficjalnie potwierdzili płeć dziecka. Okazuje się, że wbrew domysłom niektórych fanów - będzie to chłopiec. Imię dla braciszka wybrała 8-letnia To prawda. Będziemy mieli syna. Na początku marca zrobiłam badania wykluczające choroby genetyczne i wtedy poznałam płeć dziecka. Wtedy też pozwoliliśmy Hani wybrać imię dla braciszka - potwierdziła aktorka w rozmowie z synka Kurdej-Szatan ma być tradycyjne. Gwiazda zdradziła, że jest w ostatnim czasie dosyć modne - wiele osób podejrzewa, że chłopiec będzie nazywał się Henryk. Na potwierdzenie tej informacji pozostaje nam jednak jeszcze poczekać. Basia zdradziła, że ujawni imię chłopca dopiero po narodzinach, gdy "spojrzą w oczy brzdącowi" i sprawdzą, czy do niego pasuje. Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 22:29 Barbara – imię żeńskie pochodzenia greckiego rozpowszechnione dzięki łacinie. Wywodzi się od przymiotnika barbaros oznaczającego "barbarzyńcę", a ściślej od jego łacińskiego odpowiednika w rodzaju żeńskim barbara co oznacza "barbarzynkę", czyli po prostu: cudzoziemkę. Święta Barbara była męczennicą i żyła na przełomie III i IV wieku. Jest również kilka innych świętych z późniejszych czasów o tym imieniu. Barbara – imię żeńskie pochodzenia greckiego rozpowszechnione dzięki łacinie. Wywodzi się od przymiotnika barbaros oznaczającego "barbarzyńcę", a ściślej od jego łacińskiego odpowiednika w rodzaju żeńskim barbara co oznacza "barbarzynkę", czyli po prostu: cudzoziemkę. Święta Barbara była męczennicą i żyła na przełomie III i IV wieku. Jest również kilka innych świętych z późniejszych czasów o tym imieniu. blocked odpowiedział(a) o 22:30 Charakterystyka: Oj, niespokojny z Ciebie typ dziewczyny! Bywasz łagodna, wrażliwa i współczująca, a zarazem niezależna, pewna siebie i wojownicza. Cenisz sobie swobodę myśli i działania, co daje Ci możliwość poszukiwania rozwiązań trudnych problemów zarówno w szkole, jak i w domu. Starasz się być wierna swoim życiowym zasadom, a także lojalna wobec rodziców i przyjaciół. Jesteś bardzo czuła na ludzką krzywdę i chętnie pomagasz innym, w czym przejawia się szlachetność Twojego charakteru. W trudnej sytuacji budzą się w Tobie uczucia opiekuńcze i o bliskich Ci ludzi potrafisz walczyć jak lwica. Należysz do osób pracowitych, rzetelnych i odpowiedzialnych, choć czasem lubisz oddawać się słodkiemu lenistwu. Od miejskiego zgiełku i cywilizacji wolisz często uroki natury, wędrówki po polach i lasach, pobyt na wsi. Lubisz także poznawać inne kraje, dużo o nich czytasz i marzysz o częstych podróżach. Umiesz też świetnie opowiadać i jesteś po prostu wygadana; A na dodatek potrafisz roztaczać wokół siebie aurę tajemniczości, co zniewalająco działa na płeć odmienną... Imieniny: 18 IV, 20 VII, 22 IX, 19 XI, 4 XII. Pochodzenie: Greckie. Znaczenie: Obca, cudzoziemka (czyli nie mówiąca po grecku). W innych językach: ang., hiszp., niem., wł. - Barbara; fr. - Babette. saskłacz odpowiedział(a) o 22:33 Masz na myśli Barbara. Polecam Uważasz, że ktoś się myli? lub

basia to nie imie