Park Dolny. Nie ma uzdrowiska bez parku! W Truskawcu jest słynny park Adamówka z rzeźbą Adama Mickiewicza, a w Szczawnicy najsłynniejszym parkiem jest Park Dolny. Położony w samym centrum park utworzono w latach 1861-1868. Do największych atrakcji parku zaliczano zdroje, niestety nie wszystkie czynne są do dziś.
Muzeum kolekcji sztuki w Bukareszcie mieści ponad 40 kolekcji. Muzeum kolekcji sztuki w Bukareszcie jest jednym z najczęściej odwiedzanych muzeów w Bukareszcie. Przejdź do treści
W Transylwanii znajduje się wiele uroczych miast i wsi, w tym Braszów, Sighisoara i Sybin, które znane są ze swojej średniowiecznej architektury, brukowanych uliczek i bogatej oferty kulturalnej. Ponadto warto zwiedzić zamek Bran, znany jako zamek Drakuli, który znajduje się na wzgórzu z widokiem na miasto Bran.
To kolorowe miasto jest przepełnione nieszablonowymi atrakcjami, pięknymi zabytkami, a także nowoczesnością. Co warto zwiedzić we Wrocławiu? Stworzyliśmy przewodnik po 20 topowych miejscach, które po prostu trzeba zobaczyć. Breslau to niemiecka nazwa Wrocławia, który dopiero po 1945 roku znalazł się w granicach Polski. Historia
5. Kompleks parkowo-pałacowy Lednice – Valtice – jest obszarem ze sztucznie stworzonym parkowym krajobrazem, który został wpisany na listę zabytków UNESCO. Można tutaj pojeździć na rowerze, na rolkach, konno, dostępne są łódki do pływania oraz powozy. Warto udać się na spacer szlakiem wina i zobaczyć pałacyki ukryte w
jurus gambar senam dasar psht 1 90. Nie oszukujmy się – przyjechaliście tutaj po to, żeby na własne oczy zobaczyć ten olbrzymi pałac-szkaradę, zbudowany przez Nicolae Ceaușescu. Jeśli jednak chcecie oswoić stolicę Rumunii zapamiętajcie naszą radę – do zwiedzania tego kolosa weźcie się w ostatnim możliwym momencie. Bukareszt był kolejnym przystankiem na trasie naszej wycieczki po Rumunii. O tym, gdzie byliśmy i co warto zobaczyć w tym kraju możecie przeczytać TUTAJ. Jednym z ciekawszych miejsc na trasie był Wesoły Cmentarz w Sapancie. Rumunię polecamy każdemu i zapewniamy, że po tygodniu pobytu w tym kraju wyzbędziecie się wszystkich krzywdzących stereotypów, jakie możecie mieć na temat tego kraju. Było pięknie, a potem wjechaliśmy do Bukaresztu (nie mylić z Budapesztem). Nie no, żartujemy. W Bukareszcie też było fajnie. Kiedy miejscowi dowiedzą się, że jesteś turystą, najczęściej powtarzanym przez nich, a zrozumiałym przez ciebie wyrazem, będzie Pentagon. Tak, chyba każdy mieszkaniec Bukaresztu wyrecytuje ci tę obowiązkową formułkę, że Pałac Parlamentu to największy budynek w Europie i drugi największy budynek na świecie, właśnie po Pentagonie. Być może usłyszysz też, że budynek powstał w rekordowym tempie 5 lat (choć do dzisiaj nie został ukończony) – w tym czasie zespół 200 architektów i 30 tys. robotników pracowało na placu budowy non-stop 24 godziny na dobę i 7 dni w tygodniu. I jeszcze jedna obowiązkowa ciekawostka, którą na pewno usłyszysz – pałac został w całości wykonany z budulca i elementów pochodzących z Rumunii. Bo Rumuni to dumny naród, więc z braku laku pałac to ich powód do dumy. Choć ich przywiązanie do kolosa jest dość problematyczne – w niedawnym głosowaniu na najpiękniejszy budynek Bukaresztu wygrał właśnie budynek parlamentu. Jednak z drugiej strony zwyciężył on także w konkursie na budynek najbardziej szkaradny. Turysta z Ameryki może i mógłby to przełknąć – oni kupują jako suweniry nawet puste puszki po konserwach z nalepkami „Zapach komunizmu”. Naprawdę, widzieliśmy na własne oczy w Sobor Parku w Budapeszcie. Ale jako turysta z Polski, który sam posiada taki koszmarek w samym centrum swojego miasta, masz wątpliwości. Pozytywne jednak jest to, że parlament nie dominuje nad miastem. Gdyby tak było, pierwsze wrażenie byłoby… …jeszcze gorsze niż to, które zastaniesz Bo jeśli do Bukaresztu przyjedziesz autem, pierwszą rzeczą, jaką zastaniesz będzie ogromny korek. My rogatki stolicy przekroczyliśmy we wtorek tuż po godz. 19. Metodą dedukcji stwierdziliśmy więc, że do naszego hotelu pojedziemy przez centrum, bo jest znacznie bliżej niż bukaresztańskim ringiem (potem okazało się, że korek spotkałby nas także i tam). I początkowo jechało się rzeczywiście płynnie, jednak im bliżej centrum liczba aut rosła coraz mocniej, tak że w pewnym momencie zwyczajnie stanęliśmy w miejscu. Chcąc nie chcąc była to okazja do pierwszego przyjrzenia się miastu. Skojarzenia? Ogromne skwery z wysokimi socrealistycznymi kamienicami, szerokie pięcio-sześciopasmowe arterie przechodzące w gigantyczne ronda i niezliczona masa aut. A do tego fatalne oznakowanie, dzięki czemu bardzo łatwo się zgubić. „Paryż Wschodu? Zwariowali…” – myślisz sobie, stojąc w tym korku. Bo czasu na przemyślenia masz dużo, przypominasz więc sobie frazę z przewodnika. Fakt, Bukareszt ma swój Łuk Triumfalny i swoje Pola Elizejskie, czyli Bulevardul Unirii, ale na tym podobieństwa się kończą. Swoją drogą, Ceaucescu jak każdy komunistyczny watażka z manią wielkości był niezłym cwaniakiem. Przy projektowaniu ogromnych bulwarów prowadzących do pałacu parlamentu zarządził, że mają one być w sumie o 1 metr szersze i 6 metrów dłuższe niż paryskie Pola Elizejskie. Najlepiej zwiedzać taksówką, ale trzeba uważać A potem jedziesz do hotelu, masz wieczorny relaks, z samego rana jesz pyszne śniadanie i ruszasz na zwiedzanie miasta. I tu nasza pierwsza bardzo ważna rada dotycząca poruszania się po mieście: jeśli nie musisz, nie pchaj się do ścisłego centrum autem. Raz, że z parkingami krucho, dwa – nawet jeśli jakimś cudem znajdziesz miejsce, to zaraz podleci do ciebie jakiś dziad borowy z propozycją „popilnowania autka, panie kierowniku”. I po co ci te stresy? Tym bardziej, że Bukareszt ma całkiem niezłą komunikację publiczną – aż 4 linie metra (pojedynczy bilet kosztuje ok. 2 lei). A jak już jesteśmy przy metrze, jeszcze jedna ciekawostka o Ceaucescu. Otóż był on tak złośliwym sukinsynem, że zbudował linie metra przecinające cały Bukareszt. Cały? No oczywiście, z wyjątkiem osiedli zamieszkanych przez intelektualistów, których jako przywódca klasy robotniczej wybitnie nie znosił. Słońce Karpat zapewne uznało, że inteligent nie tylko głodny, jest bardziej płodny, ale też dla zdrowia może burżuazyjnie poruszać się o własnych nogach zamiast korzystać z robotniczego metra. Ale że był dobry pan, bo przecież mógł zabić – dał rumuńskim okularnikom okazję do odkupienia win – wszyscy zwolnieni pracownicy uniwersytetów i akademii nauk pracowali fizycznie przy budowie słynnego pałacu. Ale wracając – jeśli będziecie zwiedzać Bukareszt większą grupą, lepszym rozwiązaniem może okazać się taksówka, która jest bardzo tania. Większość korporacji w Bukareszcie liczy sobie 1,39 lei za kilometr (kurs lei w stosunku do złotego to prawie 1:1). Ale uwaga: najlepiej zamówić taksówkę przez telefon albo np. poprosić o zamówienie jej w hotelu. Czemu? Bo jak spróbujesz na postoju, to taksówkarz najpewniej zacznie z tobą negocjować cenę, za którą dowiezie cię na miejsce. Zwykle będzie to minimum 3 razy wyższa kwota niż ta, którą zapłaciłbyś, gdyby włączył licznik. Cząstka Paryża Zwiedzanie zaczynamy w sercu Bukaresztu, czyli na placu Unirii. I uciekamy stąd jak najszybciej, bo tu zwyczajnie nie ma co oglądać (wyłączając olbrzymią wyrwę w asfalcie, na której prawie nie straciliśmy koła, a podobno od czasu do czasu ktoś się zagapia i rozrywka gotowa). Ogromny skwer otoczony podniszczonymi budynkami, z wybijającym się na pierwszy plan wielkim domem towarowym przypominającym warszawskie Domy Centrum, ale tak sprzed 20 lat. Unirii to jednak najlepsze miejsce do wejścia na starówkę – najlepiej od strony Strada Franceza na północnej pierzei, którą wchodzimy w labirynt wąskich, pięknie odnowionych uliczek. Już na samym początku widzimy ruiny Starego Dworu, który był siedzibą władców Wołoszczyzny. Nie jest to najbardziej atrakcyjne miejsce w Bukareszcie, ale warto je zobaczyć, bo to od tego miejsca zaczęła się stołeczna funkcja Bukaresztu. A miasto zawdzięcza to niejakiemu Władowi Palownikowi, znanemu szerzej jako Dracula, który właśnie tu zbudował jedną ze swych siedzib. Ruszamy więc dalej, przez przecinającą starówkę Strada Selari, po drodze mijając fajne knajpki i reprezentacyjne, piękne budynki banku centralnego, muzeum narodowego i to, co w tej starówce jest chyba najfajniejsze, czyli świetnie zachowane kościoły i monastyry, często niespodziewane ukryte między blokami czy rzędem kamienic. Na pewno pozycją obowiązkową jest przepiękna Biserica Stravrapoleos. A stąd tylko krok do pięknego krytego żółtym szkłem pasażu Macca-Vilacrosse, gdzie wypijesz niezłą kawę bez obawy o zgniecenie przez tłumy bywalców (na samej starówce wieczorami tłok jest nie do zniesienia). Starówka nie jest duża, ale ładna, chociaż problem z nią jest taki, że to miejsce imprezowo-konsumpcyjne – tylko takie potrzeby jesteś tam w stanie zaspokoić. Ale jednocześnie…kurde, jest jednak potwierdzeniem tezy, że swego czasu Bukareszt nie bez kozery był nazywany "Paryżem Wschodu". To, co zachowało się i zostało dziś pieczołowicie odnowione, to jednak tylko cząstka klimatu sprzed lat – resztę strawiło trzęsienie ziemi i sam dyktator, który nakazał wyburzenie połowy starówki, aby zbudować tego pałacowego molocha. Następny punkt naszej wędrówki to świeżo odnowiony plac Uniwersytecki – centrum życia studenckiego i wszelkiego rodzaju ulicznych rozruchów. To tutaj studenci protestowali w 1989 roku przeciwko reżimowi Nicolae Caucescu, a kilka miesięcy później, po obaleniu dyktatora – gdy okazało się, że fatalna sytuacja nie uległa zmianie doszło do najbardziej haniebnego wydarzenia we współczesnej historii Rumunii. Plac Uniwersytecki To tzw. mineriada, czyli przyjazd kilkunastu tys. górników do stolicy, których na demonstrującą opozycję i studentów napuścił następca dyktatora Ion Iliescu (Swoją drogą, typ spod równie ciemnej gwiazdy jak Ceaucescu). Górnicy szybko spacyfikowali manifestacje, doszło do krwawych walk, w których zginęło kilkanaście osób. Wróćmy jednak do spaceru .Przechodzimy przez plac, po drugiej stronie widzimy modernistyczną bryłę Teatru Narodowego, a naprzeciwko coś, co przypomina piękny pałac. To jednak nie pałac tylko…szpital. A dokładnie szpital Coltea – najstarszy szpital w Rumunii, powstały w budynku po dawnym klasztorze w 1704 roku. Takie szpitale tu mają 🙂 Idziemy dalej w boczne uliczki – Strada Biserica Enei i Strada Academiei, by dojść do Placu Rewolucji. Dla Rumunów to miejsce szczególne, bo tutaj zaczęła się i zakończyła kariera Nicolae Ceaucescu. To tutaj w 1968 roku dyktator przeżywał szczyt swojej popularności, publicznie potępiając inwazję na Czechosłowację i promując doktrynę niezależności Rumunii, co przysporzyło mu ogromnej popularności wśród współziomków. I to ostatnie przemówienie z grudnia 1989 roku, gdy ponownie wspinał się na szczyty swoich oratorskich umiejętności, ale jego los był już przesądzony. Idziemy dalej do kolejnego dużego skweru Piata Romana i schodzimy w lewo do Bulevardul Dacia, gdzie pod numerem 20 mieści się La Placinte. Według Diany, która oprowadzała nas po Bukareszcie to jeden z fajniejszych lokali w mieście. Czemu? Bo nie jest bardzo drogo, bo w menu macie cały wachlarz dań kuchni rumuńskiej i mołdawskiej, a lokal zazwyczaj pęka w szwach. Ale stoliki zajmują nie turyści (którzy w to miejsce docierają raczej rzadko), tylko miejscowi, pałaszujący swoje ulubione specjały. Nie ma chyba lepszej rekomendacji na obiad, nawet jeśli czasem trzeba zaczekać kilka minut na wolny stolik. Jeśli napełniliście już brzuchy, to mamy do wyboru dwie opcje. Możemy albo iść dalej pieszo na północ ( co jest opcją raczej polecaną) albo wsiąść na Romana do metra i przejechać dwie stacje do przystanku Aviatoliror, znajdującego się na obrzeżach parku Herastrau. Tutaj dociera już mało która wycieczka, a naprawdę szkoda. Czemu? Co najmniej z trzech powodów. Po pierwsze – po przejściu wzdłuż południowej pierzei parku naszym oczom ukaże się rumuński Łuk Triumfalny. Gdy już go zobaczycie, wejdźcie do parku od jego strony, a po chwili zobaczycie pamiątkowy pomnik Michaela Jacksona, do którego Rumuni mają wielki sentyment. A potem idziemy chwilę parkiem i docieramy do Muzeul Satului, czyli jednego z fajniejszych muzeów jakie zobaczycie. Satului to żywy skansen, w którym znajdują się domy, świątynie, zagrody, a nawet oryginalny zajazd – w sumie 272 historyczne budynki w większości przeniesione w oryginalnym stanie z innych części kraju. To pozycja obowiązkowa, zwłaszcza, jeśli nie byliście np. w Maramuresz czy Bukowinie na północy kraju. A na koniec – ten cholerny parlament… No dobra, przeszliśmy już wszelkie pomniejsze atrakcje Bukaresztu, teraz nadszedł czas, aby wyssać z ciebie wszystkie siły witalne. Nie, niestety nie żartujemy – tak na człowieka działa największa atrakcja tego miasta. Pałac Parlamentu to monumentalna budowla, ale czy warto wchodzić do środka? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Z jednej strony widoki z tarasów widokowych na Bukareszt są naprawdę godne zobaczenia, fajna jest też reprezentacyjna sala balowa. Aby jednak zobaczyć te kilka ciekawych miejsc, trzeba przejść prawdziwą drogę przez małą mękę. A na czele tej męki stoi smutny pan lub równie smutna pani – przewodnik wycieczki, z ubraniem, gadką i poczuciem humoru jakby żywcem wyjętym z 1989 roku. Wszędzie to samo: korytarze, schody, wielkie puste sale. I tak do wyrzygania 😉 Tak, niestety Pałac Parlamentu można zwiedzać tylko w grupach z przewodnikiem. I jeśli chcecie się załapać na konkretną godzinę, lepiej wcześniej zarezerwować miejsce przez telefon. Ceny, godziny otwarcia i numer telefonu znajdziecie tutaj. Oczywiście, można też po prostu iść do kasy biletowej i spróbować kupić bilet z marszu, nie ma jednak gwarancji, że załapiemy się na wybrany program i zamiast po angielsku pan będzie do nas nawijał po rumuńsku. Sam pałac, jak wspomniałem już wcześniej, jest ciągle w budowie, choć przechodząc jego fragmentami wyraźnie widać, że już przydałby mu się generalny remont. Generalnie nasz przewodnik był strasznym nudziarzem, a jego anegdoty o tym, że kilkadziesiąt szwaczek szyło ten dywan przez miesiąc nie są zbyt zabawne. Podczas oprowadzania nie zabrakło też suchego żartu w stylu Karola Strasburgera. "Drodzy państwo, katedrę Sagrada Familia budują już 140 lat i końca nie widać. My budujemy parlament dopiero 30 lat, więc mamy jeszcze trochę czasu hehe". I to by było na tyle, jesli chodzi o część rozrywkową. To też widok z tarasu parlamentu. Na pierwszym planie park Izvor Wyraźnie też widać, że nasz przewodnik unika tematu Ceaucescu, być może słusznie wychodząc z założenia, że o zmarłych (choćby nie wiem jak źle traktowali swoich poddanych) mówi się dobrze albo wcale. Zabrakło mi więc kilku "anegdot", które doczytałem dopiero po zakończeniu wizyty. Np. tej, gdy podczas jednej z gospodarskich wizyt (jak każdy dyktator Nicolae chciał osobiście nadzorować każdy szczegół) bystre oko Towarzysza Nico dostrzegło, że freski na dwóch ścianach różnią się od siebie wielkością. Błyskawicznie zebrało się konsylium nadwornych artystów – zaczęło się mierzenie i skrupulatne sprawdzanie. I jak się okazało, Nicolae miał oczywiście rację – między jednym freskiem, a drugim były 2 cm różnicy. Cóż było robić? Błyskawicznie zdrapano całą ścianę i z pietyzmem zamalowano ją na nowo. Czy warto dla takich widoków męczyć się te 2,5 godziny? Wybór pozostawiam wam. Ale Bukareszt na pewno warto odwiedzić – nie jest to najpiękniejsze miasto świata, ale na pewno ma swój niepowtarzalny klimat. PODOBAŁ CI SIĘ WPIS? POLUB NA FEJSBUKU, PODZIEL SIĘ Z INNYMI!
Atrakcje w Bukareszcie Bukareszt to stolica Rumunii, położona na brzegu rzeki Dâmbovița. Jego nazwa pochodzi od łacińskiego słowa “București”, co oznacza “miasto biskupów”, ponieważ w latach 1361-1566 było rezydencją cesarza wschodniorzymskiego Imperium Rzymskiego. Miasto jest drugim co do wielkości obszarem miejskim w Rumunii, po stolicy kraju, Bukareszcie, i liczy około 2,3 miliona mieszkańców. Bukareszt jest ogromnym miastem i w ciągu jednego dnia można zwiedzić każdy jego zakątek. W mieście znajdują się liczne atrakcje historyczne i architektoniczne, a w Bukareszcie jest wiele rzeczy do zrobienia. Oto lista rzeczy do zrobienia w Bukareszcie, w kolejności od najważniejszej do najmniej ważnej. Rzeczy do zrobienia w Bukareszcie: bazylikę Sfânta Maria Jest to najpopularniejsze miejsce w mieście i podobno drugi najczęściej odwiedzany kościół na świecie. Bazylika została zbudowana w 1836 roku i jest największą rumuńską cerkwią prawosławną na świecie. Wnętrze jest ozdobione złotem i kamieniami szlachetnymi, a jej kopuła jest najwyższa w Europie. Neamului (Cytadela Neamț) Jest to jedna z najsłynniejszych i najlepiej zachowanych cytadeli w kraju. Budowę Cetatea Neamului rozpoczęto w 1614 r. i do dziś znajduje się ona pod ochroną UNESCO. Sfânta Spiridon Ta katedra jest najstarszym i najważniejszym kościołem w Bukareszcie. Jej budowa rozpoczęła się w 1717 roku, ale trwała prawie 80 lat. Świętej Trójcy Jest to największa cerkiew prawosławna na świecie. Budowę kościoła rozpoczęto w 1896 roku, a zakończono w 1903 roku. Narodowa Jest to największy budynek opery na świecie, znany również jako Royal Opera House. Jest to ikoniczny symbol miasta i znajduje się w tym samym miejscu, w którym wystawiono pierwszą operę w Rumunii. Rumuńskiego Chłopa Muzeum to jest największym i najważniejszym muzeum w Bukareszcie. Budowę muzeum rozpoczęto w 1913 roku, a zakończono w 1928 roku. Sztuki Komunistycznej Znajduje się w centrum miasta i jest jedynym muzeum na świecie, w którym prezentowana jest sztuka stworzona w czasach reżimu Nicolae Ceaușescu. Ceruri Ten zamek jest nie tylko jednym z najważniejszych zamków w mieście, ale także największym na świecie. Został zbudowany w latach 1575-1585 i był rezydencją królów Wołoszczyzny.
Wiele o Bukareszcie słyszałam negatywnych komentarzy, że nic tam nie ma, że brzydko i beznadziejnie. I wiecie co? Tak mogą mówić tylko ludzie bez wyobraźni, którzy nie potrafią docenić tego, co mają przed oczami. Ja wolę podziwiać świat przez filtr ciekawości i pozytywnego podejścia, w każdym miejscu znaleźć coś wartościowego. Z resztą w Bukareszcie wcale nie było to trudne, bo miasto jest naprawę świetne i według mnie – piękne! Pełne zabytków, fajnego klimatu i pysznych słodkości. W końcu bucurie znaczy radość. Bukareszt na weekend na mojej podróżniczej mapie na 2019 pojawił się dość spontanicznie, kiedy szukałam pomysłu na urodzinowy, weekendowy wypad. Przeszukując ofertę weekendowych lotów, trafiłam na Bukareszt i po szybkim rozeznaniu uznałam, że świetnie nada się na zagraniczne świętowanie urodzin. Krótki lot z warszawskiego Okęcia, na miejscu ceny zbliżone do tych w Polsce, w dodatku miejsce mi nieznane a ja chętna do odkrycia. Sprawdźcie, jak zaplanować udany weekend w rumuńskiej stolicy. Spis treści1 Gdzie leży Bukareszt?2 Przekraczanie granicy i dokumenty3 Jak się tanio dostać do Bukaresztu? Autokarem4 Dojazd z lotniska do centrum Bukaresztu5 Waluta i wymiana pieniędzy6 Komunikacja miejska7 Gdzie spać w Bukareszcie?8 Zwiedzanie Bukaresztu – co zobaczyć? Pałac Parlamentu aka Pałac Pałac Cerkiew Caru’ cu Pasaż Macca – Plac Plac Ateneum Księgarnie w Pomnik Wilczycy Muzeum Narodowe George’a Enescu w Pałacu Muzeum Wsi Dimitrie Łuk Dom wolnej Monaster Wojewody Synagoga Chóralna9 Czego spróbować w Bukareszcie?10 Język i ludzie11 Jednym zdaniem12 Mapka Bukaresztu do zwiedzania Gdzie leży Bukareszt? Bukareszt jest stolicą i największym miastem Rumunii, położonym w południowo-wschodniej części kraju nad rzeką Dymbowicą. Przekraczanie granicy i dokumenty Rumunia należy do Unii Europejskiej (od 2004 roku), jednak nie należy do strefy Schengen, dlatego choć możemy podróżować tylko z dowodem osobistym (naturalnie ważnym), na lotnisku musimy przejść dodatkowo kontrolę graniczną. Na tej samej zasadzie funkcjonują Chorwacja, Bułgaria i Cypr. BukaresztBukaresztBukareszt Jak się tanio dostać do Bukaresztu? Samolotem Bezpośrednie loty oferują WizzAir oraz LOT (nawet 3 razy dziennie) na trasie Warszawa Lotnisko Chopina – Bukareszt Otopeni. Ja rezerwując bilety w WizzAir na ok. 2 tygodnie przed wylotem, zapłaciłam 260 zł w obie strony z bagażem podręcznym, z uwzględnieniem zniżki WDC. Loty z przesiadką możliwe są np. z Wrocławia przez Oslo, z Krakowa przez Berlin, z Gdańska przez Sztokholm. Oczywiście te kombinacje pochłaniają znacznie więcej czasu, jednak nie są niemożliwe. Najłatwiej jednak dostać się do Bukaresztu startując z Warszawy. Pociągiem Nie ma bezpośredniego połączenia kolejowego z Polski do Bukaresztu, pociągiem można dojechać przez Budapeszt lub Wiedeń, niemniej podróż taka zajmuje ok. 30 godzin, więc raczej nie jest to warta rozważenia opcja na weekend. Autokarem Połączenia autokarowe z Polski, podobnie jak połączenia kolejowe, możliwe są z Polski z przesiadką w Budapeszcie lub Wiedniu. Bilety możecie zarezerwować np. na FlixBus. Dojazd z lotniska do centrum Bukaresztu Najprościej skorzystać z autobusu: nr 783 do Placu Unii (Piața Unirii), centrum Bukaresztu lub nr 780 do Dworca Kolejowego (Gara de Nord). Autobusy odjeżdżają z poziomu -1 względem hali przylotów. Bilet autobusowy w obie strony kosztuje 8,6 lejów i kupić go można albo w automacie na przystanku, albo w kasie (płatność tylko gotówką). Bilet w jedną lub dwie strony zostaje zakodowany na karcie magnetycznej (jeśli podróżujecie we dwoje, komplet biletów zostanie zakodowany na jednej karcie magnetycznej), którą w autobusie należy bezwzględnie skasować, przykładając do kasownika. Przejazd do centrum Bukaresztu zajmuje, w zależności od natężenia ruchu, około godzinę. Autobus 783 zatrzymuje się po drodze przy Placu Uniwersyteckim, Placu Rzymskim i Placu Zwycięstwa. Połączenie pociągiem z lotniska jest zupełnie nieopłacalne, stacja znajduje się 3 km od lotniska. Karta magnetyczna z biletem z lotniska i z powrotem w Bukareszcie Waluta i wymiana pieniędzy Walutą Rumuni jest lej, który dzieli się na 100 banów. Bardzo dobry kurs oferuje Revolut 1 PLN = 0,91 RON, przy płaceniu ich kartą oraz wypłacie pieniędzy z bankomatu nie napotkałam żadnych problemów podczas pobytu w Bukareszcie. Co ciekawe, Rumunia, jako drugie państwo na świecie po Australii, wprowadziła polimerowe banknoty z plastiku. Do tego zawierają przezroczyste elementy na poszczególnych nominałach. Monety pojawiają się rzadko, ceny też podawane są bez dziwnych końcówek, więc na monetę 50 banów natknęłam się 2 razy. Wydawanie reszty mniejszej niż 50 bani nie jest uznawane (płacąc za bilet na autobus z lotniska 8,60 lejów, nie wydano mi 40 banów i to się zasadniczo powtarzało, kiedy tylko reszta była mniejsza niż 50 banów. Ceny w Rumunii są nieco tylko niższe od tych w Polsce, dlatego spokojnie można stosować przelicznik 1:1. Rumuński lej – plastikowy banknotRumuński lej – plastikowy banknotRumuński lej – plastikowy banknot Wymiana pieniędzy w Bukareszcie nie jest problemem, przy głównych arteriach kantory znajdziecie co krok. Ja akurat miałam ze sobą, poza kartą Revoluta, dolary, których kurs wahała się między 4,08 a 4,16. Kurs euro natomiast między 4,6 a 4,8. Co ciekawe znalazłam informację, że w 2024 Rumunii powinna przystąpić do strefy euro, pod warunkiem spełnienia oczywiście konkretnych warunków. Przy wymianie pieniędzy zostaniecie poproszeni o paszport, ale to normalna procedura. Kurs na lotnisku, zanim jeszcze pojawicie się w hali przylotów, za dolara to 3,45 – zupełnie nieopłacalny, nie dajcie się nabrać! Kurs wymiany walut w Bukareszcie – marzec 2019Kurs wymiany walut w Bukareszcie – marzec 2019 Komunikacja miejska Pomijając drogę z lotniska i z powrotem, podczas weekendu w Bukareszcie najwięcej przemieszczałam się pieszo. Niemniej kiedy wybierałam się do Muzeum Narodowego Wsi Dimitrie Gusti, leżącego w znacznym oddaleniu od centrum miasta, skorzystałam z metra. Do dyspozycji są 4 linie metra, a przejazdy są bardzo tanie, bilet na 2 przejazdy wraz z kartą magnetyczną kosztuje 5 lejów, bilet dzienny 8 lejów, a miesięczny – 70 lejów. Bilety można kupić wraz z kartą w automacie na stacjach metra, wszystko przebiega banalnie prosto. Wagoniki metra są dość nowoczesne i przestronne a metro kursuje punktualnie. W Bukareszcie mamy również do dyspozycji tramwaje (mapa), autobusy (mapa) i trolejbusy (mapa), niemniej wątpię, by podczas weekendowego wypadu udało Wam się z nich wszystkich skorzystać. Gdyby jednak, to koniecznie sprawdźcie na mapie trasę przejazdu, a bilety kupicie w kasach RATB praktycznie na każdym większym przystanku, czynnych również w weekendy. Metro w BukareszcieBiletomat w metrze w BukareszcieTramwaje w Bukareszcie Gdzie spać w Bukareszcie? Na cały pobyt zatrzymałam się w jednym miejscu, Grand Central Accommodation – Smardan w samym sercu Starego Miasta (Lipscani), zaledwie 5 minut piechotą do Placu Unii. Tak centralna lokalizacja miała swoje plusy: przede wszystkim wszędzie miałam blisko, jednak miała też minusy, jak choćby 3 nocne kluby w najbliższej okolicy. Było to szczególnie odczuwalne w weekend, w piątek nawet spanie w zatyczkach nie pomogło. Mieszkanie, bo do dyspozycji miałam niezależną kawalerkę, było porządnie wyposażone, może troszkę niedokładnie posprzątane, niemej komfortowe z aneksem kuchennym, klimatyzacją, TV z kanałami po angielsku i śmigającym internetem. Minusem była na pewno wiecznie otwarta klatka schodowa, na której pojawiali się, niegroźni ale jednak, bezdomni. Na oceniłam ich na 6,9, a za 3 noce zapłaciłam 418 lejów. Moje mieszkanko w centum Starego Miasta w Bukareszcie Jeśli wolicie hostele mogę polecić Wam sprawdzony Little Bucharest, położony również na Starym Mieście z przepięknym widokiem na reprezentacyjne budynki rumuńskiej stolicy. Hostel oferuje zarówno pokoje wieloosobowe jak i prywatne. Łóżko w pokoju wieloosobowym kosztuje od 38 zł za noc. Little Bucharest Hostel fot. Zwiedzanie Bukaresztu – co zobaczyć? Mówili mi: jeden dzień, wszystko oblecisz, po co aż na 4 dni jechać? Może zwiedzam wolniej, może dokładniej, niemniej w Bukareszcie spędziłam 2 pełne dni, jedno popołudnie po przylocie i poranek przed wylotem i nie udało mi się zobaczyć wszystkiego. Miasto ma sporo do zaoferowania, jak dla mnie głównie pod kątem architektury: imponujące budynki i niekiedy jeszcze bardziej imponujące wnętrza, świetne muzea oraz przeurocze Stare Miasto, czyli Lipscani (nazwa ulicy i całego Starego Miasta). Bukareszt to również raj dla kawoszy, knajp i kawiarni wszelkiego rodzaju jest tu pod dostatkiem i nikt uzależniony od kofeiny nie będzie miał problemu, żeby znaleźć swój napój mocy. Przepiękne bukaresztańskie parki pozwalają na chwilę oddechu od betonowej dżungli miasta. Zaintrygowani? Sprawdźmy zatem co ciekawego można zwiedzić przez weekend w Bukareszcie. Pałac Parlamentu aka Pałac Ludowy Najbardziej kontrowersyjny budynek w całym Bukareszcie z krwawą i jednocześnie absurdalną historią w tle. To drugi po Pentagonie największy budynek administracji rządowej na świecie, siedziba Parlamentu Rumuńskiego oraz Muzeum Sztuki Współczesnej. Bukaresztańczycy zawdzięczają to monstrum Nicolae Ceaușescu, rumuńskiemu politykowi i prezydentowi kraju, który przez ponad dwie dekady rządził nim dyktatorską ręką. Inspiracją dla Ceaușescu były komunistyczne państwa w Azji, w największym stopniu Chiny i Korea Północna. Ceaușescu chciał mieć monumentalne budowle, przy których lud będzie wydawał się mróweczkami, którymi on będzie rządził. Pod budowę Pałacu Ludowego zrównano z ziemią około 7 km² istniejącego miasta i przesiedlono ponad 40 000 mieszkańców. Przy budowie brały udział dziesiątki tysięcy robotników, prace prowadzone były w systemie 3-zmianowym, a śmiertelne wypadki przy pracy były codziennością, do dziś nikt nie umie jednoznacznie powiedzieć czy zginęły setki czy tysiące robotników, bo często nikt wypadków nie zgłaszał i ciała stawały się elementem fundamentów Pałacu. Na tym ludzkim cmentarzysku powstał więc kolos, który mierzy: 270 metrów z jednej strony, 240 metrów z drugiej i 86 metrów wysokości. Do tego 92 metry w głąb ziemi, 5100 pomieszczeń, 12 kondygnacji i setki kilometrów korytarzy. Pod ziemią mieści się 4-piętrowy bunkier, sieć tuneli i prywatna, 10 kilometrowa linia metra dla dyktatora-pomysłodawcy Pałacu Ludowego. Pałac Parlamentu aka Pałac Ludowy w Bukareszcie Dziś można wybrać się na zwiedzanie Parlamentu z przewodnikiem, podczas którego zobaczycie jakieś 5% całości. Rezerwację wizyty należy dokonać online, niestety w trakcie pisania tego posta podany link nie działał, chyba nie wytrzymały serwery Parlamentu. Zwiedzanie kosztuje ok. 45 lejów, w zależności od wybranej opcji: standardowa wycieczka, standard + podziemia itp. Rezerwacji trzeba dokonywać z ogromnym wyprzedzeniem, ja próbowałam 3 tygodnie przed przyjazdem, to już cały luty i marzec były zajęte. Jeśli nie macie zaplanowanej wycieczki, na teren Pałacu Parlamentu nie można wejść (próbowałam). Do Pałacu Ludowego prowadzi zaprojektowany z równym rozmachem prawie 4-kilometrowy Bulwar Unii, który przecina się z Placem Unii. Stworzony z myślą o spacerach Bukaresztańczyków, podczas których będą podziwiać dzieło wielkiego wizjonera, aktualnie opustoszały, bo dla mieszkańców moloch jest praktycznie niewidoczny, nie chcą go dostrzegać. Pałac CEC Przy reprezentacyjnej Alei Zwycięstwa mieści się według mnie najpiękniejszy budynek w całym Bukareszcie, Pałac CEC, siedziba banku CEC (Casa de Economii şi Consemnaţiuni). Budowa pałacu trwała w latach 1897-1900, od początku założeniem było stworzenie nowej siedziby dla najstarszego banku w Rumunii, publicznej instytucji oszczędnościowej Casa de Depuneri, Consemnațiuni și Economie, później znanej jako a obecnie CEC Bank. Zbudowany w stylu eklektycznym pałac, zwieńczony jest szklaną i metalową kopułą. Wejście posiada łuk wsparty na dwóch parach kolumn w stylu kompozytowym. Cztery narożniki zdobią szczyty i herby, zakończone renesansowymi kopułami. Wnętrze pałacu zdobią obrazy Mihaila Simonidi. Jeden z nich, namalowany na suficie sali świątecznej, nosi tytuł „Fortuna oddająca swoje towary Rumunii po odzyskaniu niepodległości”. Tytuł nawiązuje do historycznego momentu uzyskania niepodległości, kluczowego kroku w procesie zjednoczenia Rumunii w 1918 roku. Pałac CEC. jest jednym z najbardziej solidnych budynków stolicy, ponieważ jego struktura nie została uszkodzona przez trzęsienia ziemi w 1977 roku, które mocno zniszczyło wtedy Bukareszt. Pałac CEC można ponoć zwiedzić w środku, niemniej podczas mojej wizyty nie udało mi się ustalić ile kosztuje wstęp i kiedy można wpaść z wizytą. W weekend bowiem wciąż funkcjonującą centrala banku była nieczynna. Prawie na przeciwko mieście się Pałac Poczty z tego samego okresu co Pałac CEC, w którym obecnie mieści się największe muzeum w kraju: Narodowe Muzeum Historyczne. Pałac CEC w BukareszciePałac CEC w BukareszciePałac CEC w Bukareszcie Cerkiew Stavropoleos Prostopadle od Alei Zwycięstwa odchodzi Ulica Stavropoleos, która swoją nazwę dostała od cerkwi o tej samej nazwie, która pochodzi z XVIII wieku. Do cerkwi przylega wschodnio-prawosławnym klasztor sióstr zakonnych, a całość reprezentuje mało znany w Polsce styl brynkowiański, który rozwinął się na przełomie XVII i XVIII stulecia w Księstwie Wołoskim, dzisiejszej Rumunii pod rządami księcia Constantina Brâncoveanu i stał się najbardziej rozpoznawalnym i jednocześnie unikalnym stylem w rumuńskiej architekturze i sztuce. Patronami kościoła są św. Archaniołowie Michał i Gabriel. Jednym z stałych zainteresowań klasztoru jest muzyka bizantyjska, wyrażona poprzez chór i największą w Rumunii kolekcję książek o tematyce bizantyjskiej. Cerkiew Stavropoleos w Bukareszcie Caru’ cu Bere Dokładnie w połowie drogi między Pałacem CEC a Cerkwią Stavropoleos znajduje się jedna z najstarszych i najznamienitszych restauracji w Bukareszcie: Caru’ cu Bere. Po raz pierwszy została otwarta w 1879 roku a 20 lat później została przeniesiona do obecnego miejsca – neogotyckiego budynku, słynącego z secesyjnych dekoracji, zaprojektowanego przez austriackiego architekta Siegfrida Kofczinskiego. Aktualnie elewacja poddawana jest renowacji, niemniej najpiękniejsze w Caru’ cu Bere są wnętrza. Wnętrza Caru’ cu Bere w BukareszcieWnętrza Caru’ cu Bere w BukareszcieWnętrza Caru’ cu Bere w BukareszcieWnętrza Caru’ cu Bere w Bukareszcie Pasaż Macca – Vilacrosse Jeśli wrócimy na Aleję Zwycięstwa i będziemy podążać na północ od Pałacu CEC, po prawej stronie napotkamy Pasaż Macca – Vilacrosse, arkadowa ulica przykryta szklanym, żółtym dachem. Ulica ma kształt litery V, ponieważ właściciel ówczesnego hotelu Pesht odmówił sprzedaży swojej działki miastu, gdy to tworzyło pasaż, żeby udrożnić komunikację w mieście pod koniec lat 80-tych XIX wieku. Powstał więc pasaż z dwoma skrzydłami wokół dwóch stron hotelu. Wąskie uliczki zostały przykryte szklanym dachem, pozwalającym na wnikanie naturalnego światła, zapewniając jednocześnie ochronę przed deszczem. Parter przeznaczony był na sklepy, a pokoje na pierwszym piętrze na wynajem. Jedna gałąź przejścia nosiła nazwę Vilacrosse, a druga Macca, od dawnych właścicieli. W Pasajul Macca-Vilacrosse mieści się pierwszy Dom Giełdowy w Bukareszcie, zanim powstała większa i bardziej odpowiednia struktura. W latach 1950-1990 przejście nosiło nazwę Pasajul Bijuteria („Pasaż Sklepu Jubilerskiego”), ale później przywrócono mu pierwotną nazwę. Dziś znajdziecie tu sklepiki, restauracje i bary. Pasaż Macca-Vilacrosse w BukareszciePasaż Macca-Vilacrosse w BukareszciePasaż Macca-Vilacrosse w Bukareszcie Plac Uniwersytecki Idąc dalej Aleją Zwycięstwa dojdziecie do ogromnego placu Uniwersyteckiego, przy którym mieści się wiele ciekawych miejsc. Po pierwsze Uniwersytet Bukareszteński z XIX wieku, który został wzniesiony w miejscu należącym do monasteru św. Sawy. To na placu Uniwersyteckim właśnie studenci protestowali w 1989 roku przeciwko reżimowi Nicolae Caucescu, oraz później, kiedy po kilku miesiącach nic się nie zmieniło, w czerwcu 1990 roku doszło do starć górników napuszczonych przez ówczesną władzę na protestujących studentów, w wyniku czego doszło do krwawych starć, w których zginęło 8 osób a kilkaset zostało rannych. Na przeciwko uniwersytetu znajdują się pomniki zasłużonych Rumunii postaci: mam tu Michała Walecznego – symbol jedności Rumunii, który jako pierwszy zjednoczył Transylwanię, Mołdawię i Wołoszczyznę; Iona Heliade Radulescu, jednego z głównych przedstawicieli rumuńskiego odrodzenia narodowego na Wołoszczyźnie; Gheorghe’a Lazara, który walczył z sukcesem o wprowadzenie w Siedmiogrodzie edukacji w języku rumuńskim oraz literata Spiru Hareta. Przy zejściu do metra znajduje się Park TNB, na terenie którego, na przeciwko Teatru Narodowego znajduje się ciekawa instalację, którą Google tłumaczy na „Marchewka z łapami”, cokolwiek to znaczy. Dużo się przy placu Uniwersyteckim dzieje, mnóstwo tu restauracji i kawiarni. Plac Uniwersytecki w BukareszciePlac Uniwersytecki w BukareszciePlac Uniwersytecki w BukareszciePlac Uniwersytecki w BukareszciePlac Uniwersytecki w Bukareszcie Plac Rewolucji Wracamy jednak na Aleję Zwycięstwa i szybko znajdziemy się na Placu Rewolucji, gdzie obecnie znajduje się mało szanowany przez Bukaresztańczyków Pomnik Odrodzenia, na który wołają Oliwka na wykałaczce albo Pomnik kartofla. Ciężko im się dziwić, konstrukcja jest delikatnie mówiąc dziwaczna. Vis a vis Pomnika Odrodzenia, po drugiej stronie ulicy znajduje się piękna prawosławna Cerkiew Kretzulescu w centrum Bukaresztu z XVIII wieku w stylu brynkowiańskim. Przy placu Rewolucji znajdziemy też pomnik Karola I, który za plecami ma piękny budynek Bilblioteki Centralej a naprzeciw, po drugiej stronie Alei Zwycięstwa znajdziemy Pałac Królewski, w którym mieści się Muzeum Sztuk Pięknych w Bukareszcie. Warto je odwiedzić choćby dla pięknych, pałacowych wnętrz. Bilety wstępu kosztują między 8 a 15 lejów, w zależności od wystawy, a muzeum nieczynne jest nie tylko w poniedziałki, ale również we wtorki. Biblioteka Centralna i Pomnik Karola I w BukareszciePomnik Odrodzenia na Pl. Rewolucji w BukareszcieSchody Wojewodów w Pałacu Królewskim || Britchi Mirela [CC BY-SA ro ( Ateneum Rumuńskie Na przeciwko Pałacu Królewskiego, a raczej jego prawego skrzydła znajduje się Ateneum Rumuńskie, budynek filharmonii George Enescu, rumuńskiego kompozytora i muzyka. Budowla w stylu neoklasycystycznym postała oddana w 1888 roku, choć prace trwały jeszcze w 1897 roku. Częściowo budowa była finansowana z datków mieszkańców, które zbierano pod hasłem Donate one leu for the Ateneu! (Ofiaruj jednego leja na Ateneum). W 1992 roku przeprowadzono prace renowacyjne, które uchroniły budynek przed zawaleniem. Za 10 lejów można zwiedzić część Ateneum z pomocą kartki z wydrukowaną historią tego miejsca. Wewnątrz na parterze znajduje się ozdobna sala konferencyjna, główna sala audytorium mieści 600 miejsc w rzędach i 52 miejsca siedzące z lożach. Wnętrze okrągłej ściany sali koncertowej zdobi fresk o długości 75 m kw. i szerokości 3 m autorstwa Costina Petrescu. Malowany techniką al fresco, przedstawia najważniejsze momenty rumuńskiej historii, począwszy od podboju Dacii przez rzymskiego cesarza Trajana, a skończywszy na realizacji projektu Wielkiej Rumunii w 1918 roku. Ateneum Rumuńskie w BukareszcieAteneum Rumuńskie w BukareszcieAteneum Rumuńskie w BukareszcieAteneum Rumuńskie w BukareszcieAteneum Rumuńskie w BukareszcieAteneum Rumuńskie w Bukareszcie Księgarnie w Bukareszcie Cărturești Verona to urocza księgarnia położona nieopodal Ateneum Rumuńskiego, po drugiej stronie Bulwaru Nicolae Bălcescu. W historycznym budynku mieści się bogato wyposażona księgarnia, w której dostaniemy też płyty, winyle, gry oraz dodatki do domu i klasyczne pamiątki dla turystów. Druga, dużo bardziej spektakularna księgarnia mieści się w środku Starego Miasta przy ulicy Lipscani 55 – Cărturești Carusel, która znajduje się w odrestaurowanej kamienicy z 1905 roku. Wcześniej znajdowała się tutaj siedziba banku, a później dość ogólnie zaopatrzony sklep. Księgarnia jest po prostu piękna i niezwykle fotogeniczna, a na ostatnim piętrze znajduje się bistro. Cărturești Verona w Bukareszcie Cărturești Verona w Bukareszcie Cărturești Verona w Bukareszcie Cărturești Carusel w Bukareszcie Cărturești Carusel w Bukareszcie Cărturești Carusel w Bukareszcie Pomnik Wilczycy Kapitolińskiej Nieopodal księgarni Cărturești Carusel, na Placu Rzymskim znajduje się pomnik przedstawiający kopię Wilczycy Kapitolińskiej, którą znamy z Rzymu. Związane jest to z silnym przywiązaniem Rumunów do ich rzymskiego pochodzenia. Pomnik wędrował po mieście w poszukiwaniu odpowiedniego miejsca, w końcu trafił na Plac Rzymski, u wylotu Pasażu Łacińskiego łączącego przejściem podziemnym z antycznymi płaskorzeźbami Lipscani z placem Św. Grzegorza. Plac Św. Grzegorza w BukareszciePasaż Łaciński w BukareszciePomnik Wilczycy Kapitolińskiej w Bukareszcie Muzeum Narodowe George’a Enescu w Pałacu Cantacuzino Samo muzeum wspomnianego już przy okazji Ateneum Rumuńskiego muzyka i kompozytora nie jest szczególnie interesujące, również wnętrza nie zachwycają (wstęp 5 lejów), jednak to co tu zachwyca to fasada muzeum, które mieści się w Pałacu Cantacuzino. Wejście do Pałacu, mieszanka francuskiego baroku i secesji, jest po prostu przepiękne! Pałac powstał w latach 1901 – 1903 dla Gheorghe Grigore Cantacuzino, burmistrza Bukaresztu a wcześniej premiera. Po jego śmierci pałac odziedziczył syn, który jednak przedwcześnie pożegnał się ze światem, a jego żona wyszła za George’a Enescu. Po jego śmierci, uczyniła z pałacu muzeum męża. Muzeum George’a Enescu w Pałacu Cantacuzino w Bukareszcie Muzeum George’a Enescu w Pałacu Cantacuzino w Bukareszcie Muzeum George’a Enescu w Pałacu Cantacuzino w Bukareszcie Muzeum Wsi Dimitrie Gusti Na wycieczkę do tego niesamowitego skansenu na terenie parku Herăstrău, obecnie Parku Michała I (na cześć ostatniego króla Rumunii), wybrałam się już metrem, ponieważ położony jest z dala od centrum, w stronę lotniska. Skansen założono w 1936 roku, co czyni go najstarszym i jednocześnie największym, bo ma ponad 100 tys. m², muzeum na wolnym powietrzu w Rumunii. Na hasło muzeum wsi albo skansen może nie od razu można się ekscytować, ale to jest wyjątkowo sexy i obowiązkowo trzeba tu zajrzeć podczas wizyty w Bukareszcie. Na terenie muzeum (wstęp 15 lejów) znajdują się 272 obiekty: domy, budynki gospodarcze, zakłady rzemieślnicze, cerkwie i kaplica, oraz dawny zajazd. Większość z nich to oryginały przeniesione tutaj z całego kraju, a część to kopie. Budowle można zwiedzać tylko z zewnątrz, ale i tak robią super wrażenie; przed każdym umieszczono tabliczkę ze zdjęciem właścicieli i wnętrz oraz krótką historią. Na mnie największe wrażenie zrobiły w połowie zakopane w ziemi domy, wywodzące się jeszcze z epoki neolitu, a wciąż funkcjonujące jeszcze w 1800 roku na terenie Oltenii w Rumunii. Pełno tu również tłustych kotów, a w niedzielę na targu rękodzieła można było dostać ciekawe lokalne wyroby tekstylne i spożywcze. Muzeum Wsi w BukareszcieMuzeum Wsi w BukareszcieMuzeum Wsi w BukareszcieMuzeum Wsi w Bukareszcie Muzeum Wsi w BukareszcieMuzeum Wsi w BukareszcieMuzeum Wsi w BukareszcieMuzeum Wsi w Bukareszcie Łuk Triumfalny W bezpośredni sąsiedztwie Parku Michała I znajduje się Łuk triumfalny, na wzór tego paryskiego, co stanowi symbol przyjaźni rumuńsko-francuską. Pierwszy był drewniany, zaraz po odzyskaniu przez Rumunię niepodległości w 1878 roku, kolejny powstał w 1922 roku, po I Wojnie Światowej. Ten jednak też zburzono, i obecny Łuk powstał w 1936 roku. Łuk Triumfalny poświęcony jest wszystkim żołnierzom walczącym w barwach Rumunii. Łuk Triumfalny w Bukareszcie Dom wolnej prasy Również w okolicy parku, tylko przy północnym jego krańcu, znajduje się Dom wolnej prasy, który symbolizują oryginalne skrzydła umieszczone przed budynkiem. Całość pięknie przypomina mi Pałac Kultury i Nauki. Budowę Domu wolnej prasy rozpoczęto w 1952 roku i zakończono 4 lata później. Budynek został zaprojektowany przez architekta Horię Maicu, w stylu radzieckiego realizmu socjalistycznego, przypominającym główny budynek Moskiewskiego Uniwersytetu Państwowego, i miał pomieścić wszystkie prasy drukarskie Bukaresztu, newsroomy i ich personel. W latach 1952-1966 widniał na rewersie banknotu 100 lejów. Dom wolnej prasy w Bukareszcie Monaster Wojewody Radu W okolicy Placu Unii mieści się imponujący Monaster Wojewodu Radu, czyli prawosławny męski klasztor z XVI wieku, wzniesiony przez hospodara wołoskiego Aleksandra II Mirczę i jego żonę Katarzynę. Niestety został zniszczony przez Turków i dopiero na początku kolejnego stulecia zajęto się jego odbudową. W XIX w. cerkiew klasztorna była ponownie przebudowywana w stylu neogotyckim, jednak nowe formy architektoniczne usunięto podczas rekonstrukcji pierwotnego wyglądu świątyni w latach 1967–1974. Podczas renowacji powstały również nowe freski. Monaster Wojewody RaduMonaster Wojewody RaduMonaster Wojewody RaduMonaster Wojewody Radu Synagoga Chóralna Również z bliskim sąsiedztwie Placu Unii, Synagoga Chóralna jest dziś główną synagogą bukareszteńskiej gminy żydowskiej. Synagoga powstała 1866 roku, jednak gruntowną renowację przeszła w 1932 roku. W czasie II Wojny Światowej została zdewastowana i dopiero po wojnie przybrała obecny kształt. Wstęp do synagogi z przewodnikiem kosztuje (ponoć, bo nie widziałam cennika) 15 lejów. Synagoga Chóralna w Synagodze Czego spróbować w Bukareszcie? Wciąż jestem dość świeżą wegetarianką (nie jem mięsa o d 3 miesięcy) i muszę przyznać, że po raz pierwszy w Bukareszcie miałam mały kłopot ze znalezieniem bezmięsnych dań. Tutejsza kuchnia, podobnie jak sąsiednie Bałkany, mięsiwem stoi i jeszcze nie do końca podąża za wegetariańskimi czy wegańskimi trendami. Niemniej wszelkiego rodzaju wypieki z ciasta filo ze słodkim lub serowym (bryndza) nadzieniem skutecznie zaspokajały mój głód, podobnie jak wegetariańska pizza czy fura frytek z prawdziwych ziemniaków w Cartofisserie, znalazły się też pierogi ruskie. Jednak to, czego warto spróbować to papanași gorące pączki ze śmietaną ze słodkim syropem. Najlepsze ponoć we wspomnianej już restauracji Caru’ cu Bere, gdzie własnie miałam okazję ich spróbować. Rewelacja i milion kalorii. Drugi milion kalorii możecie sobie zafundować na kawie w Coffeöl, ale nie zwykłej kawie, bo dodatki do niej serwowane powodują zawrót głowy i cukrzycę. Ja wybrałam słony karmel, więc na szklanicy z moją kawą pojawiła się bita smietana, słony karmel, popcorn, ciasteczka przyklejone na krem czekoladowy. Obłędne! Kuchnia rumuńskaKuchnia rumuńskaKuchnia rumuńskaKuchnia rumuńskaKuchnia rumuńska: Mimosa w Caru cu Bere w BukareszcieKuchnia rumuńska: Papanasi w Caru cu Bere w BukareszcieKawa „Słony karmel” w Caffeol w Bukareszcie Język i ludzie Ewidentnie Bukareszt nie jest (jeszcze) hitem weekendowych wypadów turystów z innych części Europy. Widać to kiedy brakuje tabliczek w muzeum w języku angielskim, albo kiedy brak sensownej informacji turystycznej z folderami i mapami. Niemniej język angielski jest powszechnie używany i właściwie nie odnotowałam większych problemów w porozumiewaniu się. Ludzie są bardzo przyjaźnie nastawieni do odwiedzających i pomocni. Problem bezdomności jest niestety zauważalny, niemniej w żadnym wypadku nie odbija się to na turystach, w mieście jest bezpiecznie i ani razu, niezależnie od godziny nie czułam się w jakimkolwiek stopniu zagrożona. Poziom przestępczości myślę jest podobny to tego w Warszawie czy Krakowie. Niestety w Polsce wciąż pokutuje mit Rumunii i jej mieszkańców: biednych, kradnących, włóczących się po ulicach, jak bezpańskie psy. Dziś Bukareszt to europejska metropolia, pełna wszystkich tych atrakcji i udogodnień, jakie można spotkać w każdej innej europejskiej stolicy. Tak tylko przypomnę, mają 4 linie metra, budują piątą, a my w Warszawie mamy 1,5 linii metra. Jednym zdaniem Ubezpieczenie: w Rumunii obowiązuje karta EKUZ, niemniej ja zawsze wykupuje dodatkowe ubezpieczenie w AXA, pakiet AXA Large wyniósł 15,60 zł z kodem zniżkowym (odkąd korzystam z AXA zawsze ten sam: 50222). Dane polisy i numer telefonu otrzymacie SMS-em, dzięki temu polisę będziecie mieli zawsze pod ręką. Przed wyjazdem lub w trakcie polecam przeczytać reportaż Małgorzaty Rejmer Bukareszt. Kurz i krew, który świetnie przybliży Wam historię Rumunii i różne ciekawe aspekty z życia stolicy. Połączenia i internet dostępne są na terenie Unii w ramach Waszych pakietów od operatorów sieci komórkowych, w Play zupełnie darmowy jest 1 GB, każdy kolejny kosztuje nieco ponad 7 zł. Przejścia dla pieszych występują rzadko a szczególnie główne arterie potrafią się ciągnąć w nieskończoność. Zwiedzając warto upewnić się po której stronie ulicy jest nasze miejsce docelowe, by nie nadkładać drogi. Przejść podziemnych również jest jak na lekarstwo. Mapka Bukaresztu do zwiedzania I jak Ci się podoba Bukareszt? Prawda, że piękny? Planujesz się wybrać? A może już znasz stolicę Rumunii? Daj znać w komentarzu! A jeśli spodobał Ci się ten wpis i uznasz go za wartościowy, będzie mi miło, jeżeli podzielisz się nim z innymi korzystając z kolorowych przycisków poniżej. Dziękuję! Zapraszam Cię również na mój fan page na Facebooku Kto podróżuje ten żyje dwa razy, skąd dowiesz się gdzie aktualnie jestem i dokąd się wybieram. Do zobaczenia!
Wyobraź sobie miasto o wielowiekowych tradycjach i oryginalnej, nieco ekstrawaganckiej architekturze, która zachwyca każdego, kto je odwiedza. Wyobraź sobie miasto nazywane Małym Paryżem, do którego licznie ściągają cenieni artyści, pisarze i cała europejska śmietanka towarzyska. Miasto, które w stosunkowo dobrym stanie przetrwało dwie wojny światowe, by wreszcie zostać zdewastowane przez niezrozumiałe wizje dyktatora… Czy takie miasto istnieje naprawdę? Owszem – to stolica Rumunii, Bukareszt. Co zobaczyć w tej fascynującej metropolii, która nie wpisuje się w tradycyjne kanony architektonicznego i urbanistycznego piękna? O czym warto wiedzieć, spacerując jego monumentalnymi bulwarami? Przygotowaliśmy dla Ciebie krótki przewodnik po Bukareszcie, który pomoże Ci znaleźć odpowiedzi na te pytania! Monumentalne czy… monstrualne? Pałac Parlamentu i dzielnica rządowa Zdecydowanie najbardziej rozpoznawalnym architektonicznym symbolem Bukaresztu jest bez wątpienia ogromny Palatul Parlamentului – Pałac Parlamentu, dawniej nazywany Domem Ludowym. W przewodnikach znaleźć można informację, że to największy budynek w Europie i drugi największy obiekt rządowy na świecie, zaraz po Pentagonie. Biorąc pod uwagę szybkie tempo rozbudowy wielu miast w różnych rejonach świata i fantazyjne pomysły niektórych inwestorów, trudno stwierdzić, czy ta informacja jest nadal aktualna. Przyznać jednak trzeba, że rumuński Pałac Parlamentu – choć w kwestiach estetycznych budzi skrajne emocje – naprawdę robi wrażenie i… nie zawsze w całości mieści się w oryginalna budowla jest częścią większego projektu – monumentalnej dzielnicy rządowej utrzymanej w stylu socrealistycznym – którego pomysłodawcą był komunistyczny dyktator Rumunii, Nicolae Ceausescu. Plany gruntownej przebudowy stolicy powstawały w tajemnicy przez kilka dekad. Idealnym pretekstem do wcielenia ich w życie okazało trzęsienie ziemi, które nawiedziło Bukareszt w 1977 r., powodując spore zniszczenia. Na rozkaz Ceausescu wyburzono wówczas obejmujący ponad 7 km kw. obszar historycznego starego miasta, w tym liczne zabytkowe kamienice i wielowiekowe cerkwie prawosławne, by na ich miejscu wybudować nowe obiekty administracji publicznej i budynki mieszkalne. To właśnie dlatego stolica Rumunii jest dzisiaj jedyną w swoim rodzaju hybrydą o specyficznym ładzie Pałacu Parlamentu rozpoczęto w 1983 r., zakończono zaś – z niemałymi problemami – dopiero na początku XXI w. To gigantyczny, liczący ponad 830 tysięcy m kw. powierzchni i 86 m wysokości budynek, który zdecydowanie dominuje w krajobrazie miasta. Warto zobaczyć go na własne oczy, choć cały układ urbanistyczny tego miejsca może wydawać się nieco przytłaczający. Tuż obok pałacu, na planie półkola przy Piata Constiutiei (Placu Konstytucji), znajdują się bowiem utrzymane w tym samym stylu budynki Ministerstwa Finansów, Ministerstwa Sprawiedliwości i Ministerstwa Mediów. Do całego kompleksu prowadzi ciągnący się przez 3,5 km reprezentacyjny Bulevardul Unirii (Bulwar Zjednoczenia), zdobny w liczne fontanny, rzeźby i rabaty kwiatowe. Pasajul Macca-Vilacrosse i Łuk Triumfalny – pamiątki po „Małym Paryżu” Gruntowna przebudowa miasta za czasów Ceausescu sprawiła, że rumuńska stolica już niemal w niczym nie przypomina „Małego Paryża”, jak w czasach międzywojennych często nazywano Bukareszt. Co zobaczyć, by przekonać się na własne oczy, że to nie tylko miejska legenda? Oczywiste skojarzenia nasuwa przede wszystkim tutejszy Arcul de Triumf, czyli (łudząco podobny do paryskiego) Łuk Triumfalny, wzniesiony przy ulicy Kiseleff po I wojnie światowej. Co ciekawe, choć poświęcony jest przede wszystkim żołnierzom walczącym w barwach Rumunii, bukareszteński Łuk Triumfalny symbolizuje także przyjaźń ducha czuć także w Pasajul Macca-Vilacrosse: eleganckim arkadowym pasażu handlowym z połowy XIX w., krytym łukiem z żółtego szkła. Wzniesiony na planie podkowy, dawniej był on siedzibą wielu luksusowych sklepów – dziś zaś kojarzy się przede wszystkim z modnymi restauracjami i barami. Z pewnością warto zajrzeć tu na obiad lub na drinka. Zabytki sakralne dawnego Bukaresztu Choć w porównaniu z ogromnym Pałacem Parlamentu wydawać się mogą niepozorne, za najcenniejsze zabytki architektury Budapesztu uważa się obiekty sakralne, które z jakiegoś powodu uchowały się przed niszczycielskimi planami Nicolae Ceausescu. Jednym z najpiękniejszych budynków tego typu jest wzniesiona w 1866 r. w stylu mauretańskim Synagoga Chóralna, będąca repliką słynnej wiedeńskiej synagogi Tempelgasse. Znajduje się ona nieopodal przylegającego do Bulevardul Unirii parku Parcul naprzeciwko parku, od jego północnej strony znajduje się inny cenny zabytek. To wzniesiona z cegieł przepiękna cerkiew Sfantul Antonie z 1559 r., sąsiadująca z pozostałościami starej fortecy hospodarów wołoskich Curtea Veche. Swego czasu urzędować miał tu okrutny Vlad Palownik, który stał się pierwowzorem hrabiego Drakuli. Kilkadziesiąt metrów dalej natknąć się można na kolejną bukareszteńską perełkę. Niezwykle urokliwy mały kościółek i monaster Stavropoleos z 1724 r., schowane między wybudowanymi znacznie później, wyższymi budynkami, zachwycają przede wszystkim barwnymi malowidłami i misternie zdobionymi drzwiami. Gdzie się zatrzymać w Bukareszcie? Planując pobyt w Bukareszcie, warto mieć świadomość, że plasuje się on w pierwszej dziesiątce największych miast Europy pod względem zajmowanej powierzchni. Z uwagi na zawodność komunikacji publicznej – poza metrem, które funkcjonuje naprawdę sprawnie – zdecydowana większość mieszkańców przemieszcza się własnymi samochodami lub taksówkami, które są tutaj dosyć tanie. Wszystko to sprawia, że codziennością są w Bukareszcie duże korki: zwłaszcza w godzinach nie tracić czasu i nerwów na dojazdy, najlepiej wybrać hotel o centralnej lokalizacji – tak, by być blisko najciekawszych miejsc, które warto zobaczyć w Bukareszcie. Świetną bazą wypadową podczas zwiedzania rumuńskiej stolicy okaże się z pewnością komfortowy czterogwiazdkowy hotel Mercure Bucharest Unirii. Usytuowany zaledwie o kilka kroków od głównego bulwaru prowadzącego do Pałacu Parlamentu – Boulevardul Unirii – zapewni Ci idealne warunki do wypoczynku w pobliżu wszystkich najważniejszych atrakcji turystycznych obiektem, który może Ci się spodobać, jest sąsiadujący z historycznym centrum miasta i dzielnicą modnych barów, kawiarni i restauracji hotel Novotel Bucharest City Centre. Oprócz przestronnych, nowocześnie urządzonych pokojów i apartamentów oferuje on też dodatkowe udogodnienia, takie jak kryty podgrzewany basen, hammam i to naprawdę fascynujące i jedyne w swoim rodzaju miasto, które albo się kocha, albo się go nie znosi. Jak myślisz – w której grupie się znajdziesz? Zaplanuj city break w Bukareszcie i sprawdź na własne oczy!
Stolica Rumunii – co warto wiedzieć zanim wyruszysz?Bukareszt – ParlamentBukareszt – Caru cu BereBukareszt – Pasajul VilacrosseBukareszt – Monastyr StawropolskiDrunken Lord – nocne życie i niezliczone knajpkiBukareszt – noclegi Stolica Rumunii – co warto wiedzieć zanim wyruszysz? Bukareszt to tak nieoczywiste miejsce na krótszy lub dłuższy urlop, że aż się korci by tam poleciec. A dodatkowo musimy to powiedzieć – PIEPRZYĆ STEREOTYPY – bo jesteśmy świadomi co wielu myśli o Rumunii, jej obywatelach etc. Ale pomyślcie co myślano o Polakach w latach 70-ych, 80-ych i 90-ych w Niemczech. Pamiętacie? Było niefajnie, dowcipy w stylu ” jedź do Polski – Twój samochód już tam jest”. Opinię robili nam tani cwaniacy, drobne złodziejaszki i wszelkie typy spod „ciemnej gwiazdy”. Wyobraźcie sobie, że Bukareszt może mieć podobnie. Czy tak wyobrażacie sobie Rumunię?… … a może tak?… Naszym zdaniem jest tak i tak. Nowoczesność przeplata się z tradycją W Bukareszcie byliśmy dwa razy. Zawsze dość krótko więc łapczywie poznawaliśmy miasto. Za każdym razem było inaczej, co nie znaczy, że nieciekawie. Musicie pamiętać, że Bukareszt to stolica Rumunii, jednego z biedniejszych krajów byłego bloku wschodniego i jak każdy z tych krajów ma trudną historię. Ale spójrzcie jaki dystans pokonała Polska od ’89 roku. W Rumunii szło to wolniej, bo część kasy poszła jak mówią miejscowi, na „dziesięcinę” czyli łapówy. Ale Rumuni też swoje zrobili i cieszą się podobnie jak my, że jest coraz piękniej. Bukaresztańska opera – znakomity przykład dobrze wykorzystanych środków publicznych Rumun według polskich stereotypów kojarzy się źle. W 2010 roku zdarzyło się nawet, że parlament obradował nad zmianą określenia Rumuna na Cygana. To nadal nic nie zmienia w naszym stereotypowym podejściu do tego narodu bo poprawność polityczna a rzeczywistość to co innego. A naszym zdaniem przeciętni obywatele Rumunii są naprawdę atrakcyjnymi, fajnymi ludźmi. Dlatego powtarzamy – PIEPRZYĆ STEREOTYPY. Dlatego jedźcie sami i sprawdźcie jak jest. Jeśli już będziecie w Bukareszcie to obowiązkowo trzeba zobaczyć… Bukareszt – Parlament To największy po Pentagonie budynek na świecie. Pałac Ludu – najdroższa zabawka byłego dyktatora Rumunii Gdy w 1980 roku Nicolae Ceausescu – rumuński dyktator nazywany Słońcem Dacji rozpoczął przygotowania do budowy parlamentu zburzył 7 km kwadratowych w samym centrum Bukaresztu. Brutalnie wysiedlił 40 tysięcy ludzi, zniszczył kilkanaście świątyń. Co gdybyście wybrali się na zwiedzanie Parlamentu ( a naprawdę warto ) to nie wiadomo dlaczego przewodnicy pomijają te bolesne fakty. Domyślamy się jedynie, że nie mają powodów by chwalić się takimi przykrymi szczegółami z historii. Jeden z wielu monumentalnych korytarzy Po długim zwiedzaniu można odpocząć Zwiedzanie parlamentu jest płatne, są dwie opcje z fotografowaniem i bez. Do wyboru. My wzięliśmy z foto a dzięki temu powstała nasza relacja i możemy przekazać Wam obrazy wnętrz. Warto zobaczyć ten budynek bo czuć, że czas zatrzymał się tam w miejscu. Dyktator planował umieścić tam Ministerstwo Obrony Narodowej i Rumuńską Akademię Nauk a do monumentalnej budowli doprowadził Bulwar Zwycięstwa Socjalizmu. Co ciekawe budynek chcieli kupić Michael Jackson oraz Rupert Murdoch. Ostatecznie pozostał w rękach narodu rumuńskiego. Sala balowa na górze Parlamentu Budynek jest imponujący a kosztował astronomiczną sumę około 3 miliardów euro, chociaż początkowo koszty planowano na około 1 mld 750 tys. dolarów. Do jego wykończenia użyto naprawdę luksusowych i najdroższych materiałów jak np. różowych marmurów. Różowe marmury na kolumnach jednej z sal W parlamencie wszystko jest ogromne bo dyktator cierpiał chyba na gigantomanię a rozmachem chciał przyćmić największych przywódców reżimów komunistycznych. Ale dajmy temu spokój. Bukareszt ma też inne, pyszne oblicza. Bukareszt – Caru cu Bere Stoimy przed Caru cu Bere, kultowym miejscem Bukaresztu Nie wyobrażacie tego sobie i dobrze ale Bukareszt to mekka dla smakoszy. W centrum jest tylko knajpek, że naprawdę można zwariować a mniej zdecydowani popadną w depresję nie wiedząc co wybrać. Wystarczy spojrzeć na zrzut z Google Maps. Centrum Bukaresztu – zatrzęsienie naprawdę fajnych, uroczych knajpek Kultowa, do której za pierwszym razem zabrali nas nasi wspaniali znajomi to Caru cu Bere. Caru cu Bere – w środku czas stanął w miejscu Obowiązkowo trzeba spróbować mamałygę, która brzmi może słabo ale jest pyszna a na deser obowiązkowo papanasi. To bardzo charakterystyczne rumuńskie pączki serowe, uformowane w większą oponkę i małego pączusia na wierzchu, przełożone śmietaną (tradycyjnie – tłustą i kwaśną) i podawane z owocową konfiturą (tradycyjnie – wiśniową). Do przygotowania ciasta używa się świeżego twarożku. Pycha… Papanasi – pyszne W oczekiwaniu na pyszności można zabawić się z kataryniarzem i jego papugami. Foto z kataryniarzem – 5 lei :). Na głowie kapelusze dla gości. Kataryniarz z papugami Bukareszt – Pasajul Vilacrosse Tuż obok Caru cu Bere jest wyjątkowy pasaż Pasajul Vilacrosse – nazywany też pasażem z żółtym daszkiem. Nazwa jak się domyślacie nieprzypadkowa. Jeśli chcecie się tam dostać, miejsce znajdziecie na mapie a my podrzucamy widok z Google Street. Z ulicy niepozorne a w środku naprawdę świetny klimat. Co krok to knajpka i to jakaaaa !!! W rzeczywistości widać tak, bo zdjęcie z google jest nieco stare. W ciągu dnia miejsce idealne na przed, po i południową kawę, ewentualnie piwko czy sziszę – tutejsza jest obłędna, mają smaki jakich pewnie jeszcze nie próbowaliście a warto spróbować, jeśli ktoś lubi. Pasajul Vilacrosse to must see na mapie Bukaresztu. Przekonacie się sami. Bukareszt – Monastyr Stawropolski W Bukareszcie stare miesza się z nowym. Nowoczesne centrum a obok historia czyli niezwykle klimatyczny Monastyr Stawropolski. Monastyr Stawropolski To prawosławna świątynia, która została zbudowana w 1725 r. Monastyr jest znany z największej w Rumunii kolekcji bizantyjskich książek muzycznych składających się głównie z darowizn dwóch rumuńskich bizantów, Sebastiana Barbu-Bucura i Tytusa Moisescu. Żeby zwiększyć dostęp do tych dzieł klasztor rozpoczął wirtualny projekt biblioteki poprzez digitalizację starych książek. Drunken Lord – nocne życie i niezliczone knajpki I wisienka na torcie dla miłośników wieczornych i nocnych rozrywek. Na początek Drunken Lord czyli miejsce kultowe obok wspomnianego wyżej pasażu. Drunken Lord z zewnątrz Fotka tego nie oddaje ale w środku jest naprawdę fajny klimat Myśli z tablicy w Drunken Lord Jak już wspominaliśmy w centrum jest cała masa restauracyjek, pubów, barów, pijalni, pizzerii, kebabów i wszystkiego co człowiek może wymyślić dla miłego spędzenia czasu. Nie mogliśmy tego pominąć i połaziliśmy do 2-3 w nocy. Naprawdę warto zobaczyć nocne życie Bukaresztu. Bukareszt jest nazywany małym Paryżem (Micul Paris ) lub Paryżem Wschodu i jeśli dobrze się przyjrzycie znajdzie wiele nawiązań do stolicy Francji. Mają nawet kopię Łuku Triumfalnego ale gdy byliśmy był on w remoncie więc nie było sensu robić zdjęć opakowania Łuku. Za to zachowaliśmy dla potomnych całą masę zabytków… i niezwykły zabytkowy parking w centrum Bukaresztu – miejsce spotkań artystów. A że mały Paryż musi nawiązywać do dużego Paryża jest i ławeczka miłości, z której koniecznie trzeba skorzystać. Bukareszt – noclegi Pod tym względem Bukareszt ma naprawdę sporo do zaoferowania i to w całkiem rozsądnych cenach W przypadku gdy wybieracie się samochodem i wracacie przez Węgry wybierzcie się koniecznie do malutkiego Tarcal, leżącego 9 km koło Tokaju. Znajdziecie tam jedne z najlepszych węgierskich win i właściciela winnicy Sandora Szedmaka, mówiącego doskonale po polsku. Zobaczcie nasz tekst: Dom Winny Szedmak Borhaz – Tokaj – czego nie wiecie a warto.
co warto zwiedzić w bukareszcie