U dziecka w wieku od 6 do 9 lat, rozwijają się cechy tworzące w przyszłości podstawy jego osobowości. U dziecka kształtuje się poczucie własnej indywidualności, potrzebuje ono wzorca osobowego dla własnej identyfikacji związanej z płcią i rolą społeczną. Nieobecność Czy można się wtrącać w wychowanie dziecka własnej siostry? Książki 27.06.2023, 05:56 Magdalena Środa WPHUB. Strona główna. DOM I RODZINA. Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci. dlaczego teściowe są takie niedobre dla swoich synowych. Rodzina odgrywa ważną rolę przez cały okres rozwoju dziecka, tj. od urodzenia do około 21 roku życia, a czasem dłużej. W trakcie rozwoju dziecko staje wobec nowych, stale zmieniających się sytuacji życiowych. Pomoc rodziców w przystosowaniu się do nowych warunków jest mu niezbędnie potrzebna. Rodzina jest pierwszym środowiskiem wychowawczym dziecka. To w tym środowisku stawia ono pierwsze kroki, nabywa pierwsze umie-jętności. Rodzice mają ogromny wpływ na kształtowanie osobowości swojego dziecka. Jest to odpowiedzialność, do której można i trzeba się dobrze przygotować. Rodzina stanowi pewną małą społeczność, w któ- jurus gambar senam dasar psht 1 90. Jesteście poza domem. Na placu zabaw albo w sklepie. Dziecko płacze, krzyczy, bardzo się starasz, ale trudno Ci je pocieszyć i uspokoić. Nic nie działa, zaczynasz się stresować: Znowu to samo. Jestem beznadziejną matką. Każde nasze wyjście to porażka i wstyd. Co ludzie pomyślą? zwracanie uwagi cudzym dzieciom Na to podchodzi jakaś starsza pani ze słowami: Powinna być pani bardziej stanowcza. Kto to widział tak cackać się z dzieckiem? To dlatego jest takie rozpuszczone i niegrzeczne. Pisałam ostatnio o tym jak przestałam się wstydzić, gdy nasze dzieci urządzają awantury w miejscach publicznych. Otwórzcie sobie ten wpis w osobnym oknie i przeczytajcie później Wiele z Was napisało wtedy, że najgorsze w takich sytuacjach jest wtrącanie się i uwagi innych ludzi: starszych osób w sklepie, na ulicy i placach zabaw, „dobre rady” sąsiadów albo dalszej i bliższej rodziny. Zgadzam się! Nie dość, że człowiek jest zestresowany awanturą z dzieckiem, własną bezradnością lub potencjalnie niebezpieczną sytuacją (na parkingu, przy ruchliwej ulicy, na zatłoczonym lotnisku albo tak jak u nas nad wodą), to świadomość bycia obserwowanym i ocenianym przez otoczenie oraz konieczność konfrontacji z osobami, które się wtrącają ze swoimi uwagami, krytyką lub „dobrymi radami” jeszcze bardziej nas stresuje! W tym artykule podpowiem Wam jak reagować w takich sytuacjach i chętnie podyskutuję z Wami w komentarzach…. A także opowiem jak na przestrzeni lat zmieniło się moje podejście do takiej „pomocy” – bo zmieniło się mocno, odkąd przestałam się wstydzić za nasze widowiskowe awantury To kolejny artykuł z serii #plasterekdlarodzica, który prowadzę na blogu oraz Instagramie – to cykl postów, w których Was wspieram, pocieszam i dzielę się wiedzą… jednak to taka wiedza, która nie moralizuje i nie dołuje, za to bardzo Wam pomaga, koi i wyzwala z poczucia winy! Jak reagujesz? Napiszcie mi w komentarzu ↓ pod tym wpisem: jak do tej pory reagowałyście na uwagi obcych osób na temat Waszych dzieci i metod wychowawczych? Wiadomo, że to zależy co kto mówi Te uwagi czasem są szpileczką wbitą w białych rękawiczkach, a czasem są bardzo bezpośrednie: Co za patologia! Jak tak można krzyczeć na dziecko? Z takim dzieckiem lepiej w domu siedzieć! Wlać porządnie w dupę i się skończy! (to wszystko przykłady wzięte z życia – polskich ulic, sklepów, placów zabaw i restauracji) Jak reagujecie? Być może zaciskacie zęby i nic nie mówicie, a potem, w domu przychodzą Wam do głowy setki ciętych ripost? Przyznam, że ja tak zawsze robiłam i nawet trochę zazdrościłam matkom, które potrafią zbluzgać wtrącającego się delikwenta od góry do dołu Rozumiem to doskonale i nie oceniam! Gdy jesteśmy w tak wielkim stresie, pod presją i oceną, każdemu mogą puścić nerwy. Jesteśmy w tzw. trybie walki lub ucieczki i te średnio kulturalne (choć całkowicie naturalne) wybuchy to właśnie taka „walka” i obrona własna. Ja o wiele częściej wybieram ucieczkę, bo unikam konfliktów, z których nie wyniknie nic poza tym „kto ma rację”. Wiem swoje i to mi wystarczy. Od wielu lat pracuję nad swoją asertywnością, bo zostałam wychowana na taką osobę, która „przeprasza za to, że żyje” i zostałam nauczona tłumienia trudnych emocji – co też jest bardzo niezdrowe. Wiele z nas zostało wychowanych na takie miłe, ciche i grzeczne dziewczynki. Mnie całe lata zajęła nauka asertywności i nadal uczę się jak TO robić bez stresu i wyrzutów sumienia. Ciągle muszę powtarzać sobie: MAM PRAWO. Nikogo nie atakuję, nikogo nie krzywdzę – to ja jestem zaczepiana, atakowana i bronię moich praw. Nawet, gdy parę razy udało mi się ostro ripostować, miałam potem ogromne wyrzuty sumienia: O raaany, Renia, ale Ty jesteś niemiła! Pomimo, że nie przeklinałam, ani nie krzyczałam, po prostu spokojnym, asertywnym tonem, odpowiedziałam na wtrącanie się i wyjaśniłam moje/dzieci zachowanie i podejście. Dobre rady, które nic nie wnoszą Najgorsze, że te uwagi otoczenia to często takie moralizatorstwo, które w danym momencie ani trochę nam nie pomaga, tylko wpędza nas w jeszcze większe wyrzuty sumienia, że jesteśmy beznadziejnymi rodzicami… Oczywiście wszystko pod pozorem dobrych rad i ciekawej historii jak to wygląda u innych Przykład? Proszę bardzo: pamiętam jak z dwuletnim Romkiem wychodziłam z wizyty u pewnego znanego warszawskiego lekarza, który ma gabinet pełen klocków Lego. Syn był nimi zafascynowany, a wizyta trwała zdecydowanie zbyt krótko, aby zaspokoić jego ciekawość. Spokojne tłumaczenie nie pomogło, trzeba było już wychodzić, bo kolejka, więc skończyło się histerią i awanturą. Na co wyjątkowo „pomocna” pani z recepcji zaczęła nam opowiadać historię o jakiejś azjatyckiej rodzinie pacjentów: matka niewiele się odzywa, jest chłodna i opanowana, a gdy dziecko zaczyna robić awanturę, wystarczy, że matka podniesie palec i powie jedno krótkie, surowe i stanowcze „NO!” i dziecko od razu się uspokaja, bo wie, że nie ma dyskusji. Recepcjonistka stawiała nam za wzór takie wychowanie… Noż k****! Wielkie dzięki za wsparcie! Nie wiem, w jaki sposób miało nam to pomóc w sytuacji, kiedy syn ledwo się uspokoił, po tym jak przez kilkanaście minut wił się jak węgorz elektryczny, płakał i krzyczał na całą poczekalnię. Nie kwestionuję skuteczności metod wychowawczych tej azjatyckiej rodziny, bo wiem o nich niewiele – kojarzą mi się jedynie z tresurą dzieci, ogromnym naciskiem na edukację, tłumieniem emocji i skłonnością do depresji. Ale tak czy siak: w jaki sposób miało nam to pomóc w tej konkretnej sytuacji? Może miałam być od tego dnia bardziej stanowcza i histeria minie? Czy mam jakimś cudem cofnąć czas i od urodzenia wychowywać syna inaczej? Jak zareagowałam? Tak jak pisałam wyżej: nie wdawałam się w dyskusję, pokiwałam głową, uśmiechnęłam się przepraszająco, zabrałam syna i zwinęłam się do domu, gdzie jeszcze przez parę godzin musiałam to wszystko przetrawić. Ta „pomoc” sprawiła, że poczułam się tylko gorzej: oceniana, porównywana i beznadziejna. Dzięki! Jak stawiać granice? Jak stawiać granice, aby dotarło? Jak zachować się asertywnie i kulturalnie – tak, aby nie zżerały nas potem wyrzuty sumienia? Moim zdaniem najlepsze rozwiązanie to porozumienie bez przemocy (NVC, nonviolent communication) popularyzowane od lat 60. XX wieku przez psychologa i mediatora Marshalla B. Rosenberga, a potem przez jego następców. To sposób komunikacji, który pomaga jasno i wyraźnie stawiać granice, a jednocześnie jest pozbawiony przemocy, agresji, osobistych wycieczek, oceny i atakowania. Taki komunikat składa się z 4 elementów, które opisałam dokładniej w tym artykule: Jednocześnie NVC to komunikacja, która zwalnia nas z poczucia winy i wyrzutów sumienia. Wiem, że jeśli użyłam jednego z tych komunikatów i nie osiągnęliśmy porozumienia (na przykład druga strona się obraziła) to to jest o niej, a nie o Tobie. Ty zachowałaś się fair, spokojnie postawiłaś granicę, nie miałaś zamiaru nikogo urazić, obrazić, ani w inny sposób skrzywdzić. Czasem się tak zdarza: jeśli przez całe życie starałaś się być przede wszystkim grzeczna i miła (własnym kosztem), ulegałaś, gryzłaś się w język, setki razy przemilczałaś temat, tłumiąc Twoje potrzeby i nie wypowiadając na głos Twojego zdania… to pewnego pięknego dnia, kiedy zaczynasz być asertywna i stawiać granice – to może budzić zaskoczenie, opór, a nawet złość i obrażanie się drugiej strony. To naturalny etap i tym bardziej uzdrowienie tej relacji jest konieczne! A zdrowa relacja to taka, w której obydwie strony mają równe prawa do stawiania granic i wyrażania swojego zdania, szanują się wzajemnie i dają prawo do różnicy zdań. W tym artykule mówię przede wszystkim o wtrącaniu się przez obce osoby, lecz ww. komunikaty można zastosować również w przypadku rodziny: rodziców, teściów, cioć, wujków, rodzeństwa, szwagrów itd. (randomowa, niewinna staruszka ze stocków ) zwracanie uwagi cudzym dzieciom Poniżej znajdziecie nieco uproszczone przykłady NVC, które pomogą Wam szybko zareagować w sytuacji, gdy ktoś wtrąca się w Wasze trudne sytuacje z dziećmi z nieproszonymi radami. Podzieliłam je na grupy – w zależności od tematu i „temperatury” dyskusji oraz tego, czy chcecie wdawać się w dalsze wyjaśnienia czy uciąć temat Rozumiem, że chce Pani dobrze, ale nie prosiłam o radę. Rozumiem, że chce Pani (chcesz) dobrze, ale to nam nie pomaga. zwracanie uwagi cudzym dzieciom Widzę to inaczej, ale to w porządku – każda z nas może mieć inne zdanie. Dziękuję, że się Pani ze mną tym dzieli, ale widzę to inaczej. Mamy po prostu inne zdanie i mamy do tego prawo. Hmm, to ciekawe, że mamy zupełnie inne zdanie na ten temat Ale to naturalne, to jest okej. Pewnie po prostu mamy inne doświadczenia. Widzę, że mamy inne podejście. Dziękuję, ale Twoje/Pani podejście zupełnie mi nie pasuje. Dziękuję, ale to mi nie pasuje. To niezgodne z moimi wartościami / szacunkiem do dziecka / doświadczeniem. Teraz nie będziemy podejmować decyzji. Omówimy to później – na spokojnie. zwracanie uwagi cudzym dzieciom Mam inne informacje na ten temat. Chce Pani posłuchać? (o ile masz chęć i siłę, aby tłumaczyć swoje stanowisko, dzielić się wiedzą i doświadczeniem) Mamy zupełnie inne zdanie na ten temat. Czy jest Pani ciekawa co ja o tym myślę? ( o ile masz zasoby, aby wdawać się w dyskusję i tłumaczyć swoje stanowisko) Nie lubię, kiedy ktoś nas tak traktuje, proszę przestać. Podnosi Pani głos, a ja źle się z tym czuję, proszę przestać. W żadnym wypadku nie zgadzam się na bicie dzieci. To bardzo ważne, aby dziecko usłyszało, że stajemy w jego obronie! Gdy ktoś ostro krytykuje zachowanie dziecka i przykleja mu etykietki (terrorysta, beksa, mazgaj, niegrzeczny etc.), polecacie też wersję skróconą: zamiast wdawać się w dyskusję z obcą osobą, wystarczy zwrócić się do dziecka ze słowami „nie słuchaj tych głupot” Nie jest to może najgrzeczniejsze rozwiązanie, ale jasno daje wszystkim do zrozumienia, po czyjej stronie stoimy (oraz że nieproszone rady i komentarze nie są mile widziane). Pamiętajcie o tym, co napisałam w artykule o wstydzie: w każdej sytuacji najważniejsza jest nasza relacja z dzieckiem, a nie to, co pomyśli sobie o nas otoczenie. Bez wstydu jest łatwiej! Kiedy postawiłam na pierwszym miejscu relację z dziećmi i pozbyłam się wstydu za nasze awantury w miejscach publicznych, stopniowo zaszła we mnie znaczna przemiana. Bardzo zmienił się mój stosunek do pomocy oraz osób, które wtrącają się w nasze wychowanie na spacerach. Potrafię stanowczo bronić naszych praw (dzieci i swoich), a jednocześnie o wiele spokojniej podchodzę do wszystkich „złotych rad” i chęci pomocy. Wychodzę z założenia, że większość tych wtrącających się osób naprawdę chce dobrze, ale nie zawsze im wychodzi! Dotyczy to zwłaszcza starszych osób – mają inne podejście, posługują się innym językiem, a od rodzicielstwa bliskości często dzielą ich lata świetlne. To nie jest ich „wina”, wychowali się w innych czasach. Zaczynając od słownictwa – dziś „grzeczne” dziecko zastępujemy innymi, bardziej precyzyjnymi synonimami. A kończąc na wiedzy o rozwoju ludzkiego mózgu, regulacji emocji i uznania dziecka jako w pełni kompetentnej małej istoty. Temat pomocy i jej braku ze strony „gapiów” poruszyłam w tym artykule: A także na Instagramie – napisałam, że kiedy nasze dzieci uciekły mi w jeziorze do najgłębszej wody, a ja nie mogłam nad nimi zapanować ani ich dogonić, krzyczałam i byłam w ogromnym stresie, że młodsza córka zaraz zacznie się topić. Na plaży i w jeziorze było wtedy pełno ludzi, ale nikt nie zaoferował pomocy. Za to wszyscy gapili się na nas jak na jakieś widowisko, którym niewątpliwie byliśmy Napisałyście, że często macie ochotę pomóc, ale nie macie pewności, czy konkretna mama w ogóle sobie tego życzy. Czy nie odbierze tego jako „wtrącanie się”? No cóż, możliwości pomocy jest wiele i wcale nie musi ona przybierać formy oceniających i upokarzających „dobrych rad”. Można zatrzymać lub wesoło zagadać uciekające dziecko – bez zbędnych komentarzy. Można też zwrócić się wprost do potrzebującej mamy: Jak mogę Pani pomóc? Wszystko zależy od sytuacji, ale możliwości wsparcia jest naprawdę wiele! Ja tam chętnie przyjmuję każde wsparcie Tak jak wspominałam, już dawno przestałam się wstydzić za nasze dramy w miejscach publicznych, więc nie czuję się urażona, gdy ktoś oferuje nam taką pomoc – nie traktuję tego jak krytyki i mojej wychowawczej porażki, tylko jak szczere, empatyczne wsparcie. Uodporniłam się nawet na gadki starszych osób U nas jest tak, że kiedy młodsza córka wpadnie w histerię, a moje starania nic nie dają, to zagadanie przez jakąkolwiek obcą osobę często jest taki „pstryczkiem”, dzięki któremu dziecko przełącza się z histerii na spokojniejszy stan, w którym już możemy zacząć rozmawiać. Dlatego jest to swojego rodzaju pomoc, nawet gdy starsza Pani mówi: A kto to widział tak brzydko krzyczeć? Trzeba być grzecznym i słuchać mamy. Jeśli są to słowa niezgodne z wartościami, które chcę przekazać naszym dzieciom, na spokojnie o tym później rozmawiamy. Kilka razy upewniam się, czy na pewno zrozumiały przekaz. Celem wychowania nie jest dziecko „łatwe w obsłudze” Pamiętacie artykuł o 4 typach temperamentów? Czasem trafi nam się takie „łatwe w obsłudze” dziecko z łatwym temperamentem, jednak w wychowaniu nie chodzi o to, żeby wszystkie dzieci takie były. O wiele większym wyzwaniem są dzieci z temperamentem trudnym, wolno rozgrzewającym się lub mieszanym – czy takie dzieci powinniśmy łamać, aby stały się łatwe? Grzeczne, ciche, bezproblemowe, nie rzucające się w oczy, współpracujące, łatwe w obsłudze – nie ma wątpliwości, że takie dziecko jest WYGODNE, zarówno dla rodziców, jak i dla otoczenia. Tylko czy o to nam chodzi? Już dawno zrozumiałam, że „produktem” wychowania nie powinno być dziecko łatwe w obsłudze i wygodne dla rodzica, tylko zdrowa, dobra RELACJA RODZIC-DZIECKO. To dzięki niej nasze dzieci będą potrafiły w przyszłości budować kolejne zdrowe relacje, w których będzie miejsce zarówno na szacunek, równe prawa i potrzeby obydwu stron, jak i na asertywność, szczere rozmowy oraz stawianie granic. A dzięki temu istnieje szansa, że nasze dzieci będą potrafiły zadbać o swoje związki, samoświadomość, zdrowie psychiczne… i szczęście. Oczywiście nigdy nie ma gwarancji, że nasze dzieci będą zdrowe i szczęśliwe. Jednak stawiając w wychowaniu na naszą relację, zwiększamy prawdopodobieństwo, że się uda! Warto też pamiętać, że nie na wszystko mamy wpływ: nie możemy zmienić temperamentu dziecka według naszego widzimisię, natomiast z każdym „typem” możemy zbudować zdrową relację. Poza tym dziecko ma własną ścieżkę, własny charakter, talenty, potencjał i predyspozycje, a celem wychowania nie jest kształtowanie, tylko wspieranie. Nie możemy od zera ulepić dziecka jak ludzika z plasteliny, zgodnie z naszymi ambicjami i oczekiwaniami, tylko zaakceptować takim, jakie jest i wspierać w rozwoju tego „wewnętrznego planu”. Na koniec polecam Wam wybrane książki na temat POROZUMIENIA BEZ PRZEMOCY (NVC, nonviolent communication), które mam i polecam: „Szanujący rodzice, szanujące dzieci” V. Kindle Hodson „Porozumienie bez przemocy – o języku życia” Rosenberg „Porozumienie bez przemocy – ćwiczenia” Ingrid Holler albo Lucy Leu – wszystkie rozdziały i ćwiczenia odpowiadają rozdziałom w ww. książce Rosenberga zwracanie uwagi cudzym dzieciom Pomocny tekst? Polub go lub udostępnij: . Napisz komentarz poniżej ↓ Dziękuję! zwracanie uwagi cudzym dzieciom Trzymajcie się! zwracanie uwagi cudzym dzieciom ZOBACZ TEŻ: zwracanie uwagi cudzym dzieciom Liczba odsłon: 2 587 Nie przegap niczego! obserwuj nas na Instagramie @ – tam dzieje się najwięcej! zapisz się do newslettera – w pierwszej wiadomości dostaniesz darmowy ebook „150 zabaw Montessori dla dzieci w wieku 0-6 lat” i będziesz ze mną w stałym, wartościowym kontakcie (nie wysyłam spamu!) polub blog na Facebooku – wrzucam tam linki do nowych tekstów, mądre opinie i głupie obrazki dołącz do grupy Matki Dzikich Dzieci – to najfajniejsza grupa na fejsie: dużo wsparcia, zero hejtu A jeśli lubisz to, co robię – komentarz, lajk lub udostępnienie moich postów jest najlepszym sposobem, aby to pokazać Dziękuję! Co zrobić, gdy teściowa wtrąca się w wychowanie dziecka?Twoja teściowa lub rodzice chcą “uchylić nieba” Twojemu dziecku, tym samym niszcząc to, co Wy, jako Rodzice, zbudowaliście do tej pory? Często próbują narzucić Wam swój sposób wychowania, z którym nie do końca się zgadzasz? Temat nieco drażliwy, jednak dla mnóstwa mam, które mnie obserwują, niezwykle aktualny!Czy Ty też zmagasz się z takimi sytuacjami, kiedy to dziadkowie często wiedzą wiele rzeczy “lepiej” w kwestii wychowania Twojego szkraba lub nie szanują zasad, które ustalasz z partnerem/ką? Jeśli tak, to koniecznie czytaj dalej! Z artykułu dowiesz się:Czy faktycznie jest tak, że rodzice są od wychowywania, a dziadkowie od rozpieszczania?O 3 historiach rodziców, takich jak Ty, którym udało się znaleźć złoty środek w sytuacji z teściami czy rodzice są od wychowywania, a dziadkowie od rozpieszczania?“Rodzice są od wychowywania, a dziadkowie od rozpieszczania” – znasz to powiedzenie? Zgadzasz się z nim?Z doświadczenia wiem, że są rodziny, którym takie zachowanie w zupełności odpowiada. Jednak są też tacy rodzicem, którym zależy, aby dziadkowie trzymali się pewnych zasad i szanowali decyzje rodziców co do tego, w jaki sposób wychowują pierwszy z brzegu: u babci można oglądać bajki zajadając czekoladę, a mama i tato nie pozwalają w domu na oglądanie elektroniki, a słodycze są tylko po co wtedy? Mama jest ta zła, a babcia dobra, tak? To dla Ciebie przykre, ale nie chcesz robić awantury. Jednak zazwyczaj jest tak, że to dobro dziecka jest ważniejsze, prawda? Wniosek? Dziadkowie mogą rozpieszczać – jak najbardziej! Jednak zwróćmy uwagę na to, żeby to rozpieszczanie nie było przekroczeniem granic i zasad, które Ty wprowadziłaś/eś jako rodzic. Jak znaleźć złoty środek? – 3 historie rodzicówWięc jak poradzić sobie z taką sytuacją, kiedy teściowa lub rodzice wtrącają się w wychowanie dziecka? Czy da się zrobić tak, żeby było dobrze dla wszystkich? Prawdopodobnie nie ucieszy Cię to, co teraz napiszę, ale nie ma jednego takiego rozwiązania, które sprawi, że wszyscy będą zadowoleni. ALE mam dla Ciebie trzy historie, które mogą być dla Ciebie inspiracją. Być może sytuacje, które przytoczę, będą podobne do Twojej. Opowiadam o nich w najnowszym odcinku z serii “Mam Chwilę”. Możesz zobaczyć go tutaj:Czy któraś z omówionych przeze mnie sytuacji brzmi znajomo? Dostrzegasz jakiekolwiek podobieństwa? Ja wiem, że takie sytuacje nie są proste… Wiem, że nie chcecie robić awantur i napiętej atmosfery… w końcu to Rodzina. Każdy chce żyć w zgodzie, spokoju i miłości. Jednak aby to było możliwe, ważne jest szanowanie granic i zasad każdej ze stron. Tu chodzi o dobro Waszego malucha. I Wasz wewnętrzny spokój. Może chcesz opowiedzieć o Waszych relacjach? Podpowiedzieć coś innym mamom? Podziel się swoimi przemyśleniami – gorąco Cię do tego zachęcam. fot. Panthermedia Co robić, gdy rodzice cały czas ingerują w twoje dorosłe życie radzi psycholog fot. Panthermedia Mam dość ciągłych pytań mojej rodziny. Pakują się z butami w moje życie i chcą dyktować, co mam robić! Gdy byłam panną, pytali kiedy znajdę chłopaka. Kiedy poznałam chłopaka, pytali, kiedy ślub. Gdy wreszcie wyszłam za mąż, myślałam, że pytania się skończą. Nic podobnego! Teraz dręczą mnie, kiedy będziemy mieć dzieci… Tego już za wiele! To niestosowne. Kiedy mówię, żeby dali nam spokój, słyszę, że to dla mojego dobra i z troski , bo mam 34 lata, „a czas leci”! Bardzo dziękuję za taką troskę…Porada psychologa: Każdy z nas w ciągu życia ma pewne „zadania rozwojowe” do wykonania, czyli decyzje związane z wyborem drogi życiowej. Do nich należy np. ożenek czy zamążpójście. I każdy realizuje je w odpowiadającym mu czasie. Często otoczenie stara się narzucić nam czas realizacji tych zadań, stosując presję społeczną. Agato, nie ulegaj naciskom rodziny – to twoje życie i ty decydujesz, co i kiedy w nim nastąpi. Postaraj się wobec krewnych zdystansować, zbywaj ich pytania zdawkowymi odpowiedziami i nie wchodź w dyskusje. Gdy widzą, że się przejmujesz, tym bardziej naciskają, aby osiągnąć swój cel. Daj im do zrozumienia, że nie jest to temat do rozmowy. O swoje życie najlepiej zatroszczysz się ty sama. Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem! Najlepsze Promocje i Wyprzedaże REKLAMA Najlepsza odpowiedź Nie mam teściowej,ale podobny problem jest u mnie w z rodzicami i dziadkami. Rodzice się denerwują, bo zawsze musi wtrącać sie do wszystkiego babcia. Zawsze musi wiedzieć gdzie idę, ugotować mi obiad , wchodzić do mojego pokoju i robić mi porządek :( Kiedy pytam o coś rodziców ona odpowiada pierwsza i dziwi się potem dlaczego tata się złości. Żadne argumnty nie pomagają , bo na koniec mówi , że jest moją babcią i ma prawo mi pomagać. Tak więc u mnie w domu stosunki między moją babcią , teściową mojego taty sa bardzo oczywiście jest różnie. Często teściowe sa w porządku i pomagają kiedy trzeba , a nie wtrącają sie do wszystkiego . Odpowiedzi Nie mam jeszcze dziecka, ale moja przyszła teściowa jest wspaniałą osobą, wie że My już jesteśmi dorośli, szanuje mnie, i wątpie czy bardzo by ingerowała w wychowywanie nazych przyszłych pociech... wie że jakby co to przyjdziemy do niej :) EKSPERTGranna. odpowiedział(a) o 07:50 Teściowa się nie wrąca,bo nie mam teściowej,ale mama moja czasami wyraża głośniej swoje sama instynktownie wie jak się zająć teściowe i babcie zrazem przecież lepiej tego przejmuj się tym,musisz nauczyć się kompromisów,ale nie wściekaj się na teściową,one zawsze chcą dobrze...:) blocked odpowiedział(a) o 10:05 Wtrącała nagminnie ale już mam ten problem z głowy. Ten koszmar na szczęście nie wróci. blocked odpowiedział(a) o 10:06 Jeszcze nie urodziłam ale jak znam mamę mojego chłopaka to zapewne się będzie wtrącać. A moja mama ciągle mi powtarza "tylko nie pozwól sobą rządzić teściowej"Dlatego też nie będziemy mieszkać z jego mamą. Niebawem się wyprowadzimy do własnego mieszkanie. Na pewno nie dam się nikomu wtrącać. Będę pewnie prosić o pomoc ale nie pozwolę sobie wieść na głowę. ;) Anahit odpowiedział(a) o 23:00 Kiedyś się wtrącała a teraz już mniej wiadomo wkurzające to jest jak ktoś Ci mówi co masz robić a szczególnie teściowa moje dziecko więc to jest moja sprawa jak je wychowuje itp Xamila odpowiedział(a) o 21:08 Nie ukrywam nie mam wspaniałej teściowej jaką tylko można sobie wyobrazić tylko marudną dziwną mamy również dziecka jednak miejmy nadzieję iż to za niedługo się pewno nie dałabym sobą kierować co mam robić, jak, co kupić dziecku co nie etc. a wiem że jeśli pojawiłoby się w tym domu dziecko tak by właśnie tym urok ma co strzępić kobieta wie co jest dla dziecka najlepsze a nie starsza "pani".To samo mam ze swoją ... tylko w rozkazywaniu i rozplanowaniu obowiązków domowych grr... :-/ blocked odpowiedział(a) o 22:22 Nie mam teściowej,chyba całe zapytaj już o tym przyznam, że mój były miał wspaniałą się, że pomimo głupoty swojego syna będzie nas wspierała duchowo i jej super teściową,gorzej z mężem. blocked odpowiedział(a) o 11:29 Nie, ale to chyba dlatego, że nie poznałem jeszcze swojej potencjalnej teściowej. ; )PS: No i dzieci też nie mam, więc to też dlatego. : ) blocked odpowiedział(a) o 10:38 Moja teściowa często wtrąca się w to jak mam wychowywać z nią,mężem i córką na wymuszała na mnie jej nie kupię,bo jest za droga (kosztowała około 150 zł).Teściowa na mnie naskoczyła,że mam jej kupić-to jeszcze jej psuje mi córke i mam tego dość. blocked odpowiedział(a) o 12:35 Jestem nastolatką i wątpię, żeby moja przyszła teściowa się wtrącała. Mój chłopak ma wspaniałą matkę. Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub Rodzina jest najbardziej powszechnym środowiskiem wychowawczym. Oddziaływuje na zachowanie się wychowanka zarówno wewnątrz rodziny, jak i na zewnątrz, na jego ustosunkowanie się do innych osób, do świata wartości, do systemu norm i wzorów postępowania. W prawidłowo funkcjonującej rodzinie tkwią walory wychowawcze nie do zastąpienia przez inne pozostaje dla ogromnej większości dzieci i dorosłych podstawowym zespołem wspólnoty życia. Dla wielu dom staje podporą emocjonalną, ostoją bezpieczeństwa psychicznego. Zapewnia on jednostce zaspokojenie potrzeb emocjonalnych, potrzeb zwierzenia się z przeżyć konfliktowych, wyzbycia się doznanych upokorzeń, daje poczucie wiązanie przeżyć emocjonalnych z rodziną nadaje jej pewien swoisty rys, co wyróżnia ją spośród innych środowisk wychowawczych. Rodzina w sposób najbardziej naturalny może uczyć miłości i życzliwości. Wpływ, jaki wywiera na dziecko jest wpływem najwcześniejszym i mającym cechy znacznej trwałości. Tu dziecko podlega powszechnemu oddziaływaniu wychowawczemu. Rodzina kształtuje postawy, kieruje poznawanie przez dziecko procesów przyrody i kultury, zjawisk i faktów otaczającego świata. Dziecko naśladuje zachowanie się osób, z którymi jest emocjonalnie związane, przyjmuje style bycia, sposób zachowania się i stara się postępować tak, jak wyobraża sobie rodziców w konkretnej sytuacji. Wraz z rozwojem dziecka zmienia się też mechanizm identyfikacji. Dominuje głównie świadomy wybór i decyzja. Jeśli rodziców łączy z dziećmi żywa więź emocjonalna wiek nastolatka nie potrafi zaburzyć porozumienia między nimi oraz zaprzepaścić tego, czego go jest środowiskiem, w którym tkwią najważniejsze możliwości wszechstronnego rozwoju człowieka. Uczy odróżniać dobro od zła, rozumieć co jest pożyteczne, a co szkodliwe, co godne pochwały lub nagany. Warto dodać, że także postawa rodziców wobec dziecka ma ogromny wpływ na efekty wychowawcze, dobór i skuteczność środków wychowawczych. Poza tym w rodzinie kształtuje się osobowość ludzi, tu też zachodzą procesy zmierzające do samodzielnego pełnienia w przyszłości ról rodzicielskich. Osobowość dziecka kształtuje się pod wpływem konkretnych sytuacji dnia powszedniego i warunków życia, jakie stwarzają mu rodzice, społeczeństwo i obecnych środowiskach rodzinnych wychowaniem dziecka zajmuje się matka, ojciec lub oboje rodzice. Niezależnie od tego, czy rodzice mają odpowiednią wiedzę pedagogiczną, czy jej nie posiadają , proces socjalizacyjny dokonuje się w toku codziennego życia, a jego efekty zależą od tego, jaka jest rodzina. Właściwa wiedza umożliwia rodzinie pełną realizację celów fizycznych, moralnych, intelektualnych i etycznych. Rodzice powinni zdawać sobie sprawę z tego kogo zamierzają wychować, powinni wiedzieć, jakie cechy mają rozwijać u dziecka a jakie tłumić czy korygować oraz winni pamiętać o wymogach współczesnego świata. Rodzina oddziałuje na dziecko nie przez organizacje opieki i wychowania, tzn. przez nakazy, zakazy czy polecenia, lecz swoistą atmosferę „gniazda rodzinnego”. Pozytywne działanie na dziecko jest możliwe tylko wtedy, gdy rodzina zdoła wytworzyć korzystną atmosferę, a dziecko po nawiązaniu kontaktów z szerszym środowiskiem uzna swoją rodzinę za ośrodek najkorzystniejszy w swoim otoczeniu. Bogdan Suchodolski określa rodzinę jako „... naturalne środowisko wychowawcze wprowadzające młodą generację w krąg szerszych styczności społecznych”. Rodzina w jego ujęciu „... kształtuje u dziecka poczucie bezpieczeństwa i pewności, stanowi tę grupę społeczną, która pełni ogromną role w kształtowaniu postaw dzieci i młodzieży, ich stosunku do świata wartości”.Wyniesiony z domu rodzinnego model zachowania wobec innych ludzi, przenoszony jest na stosunki międzyludzkie w zakładzie pracy, środowisku miejsca zamieszkania czy organizacjach społecznych. Dlatego też znaczenie współczesnej rodziny jest ogromne, chociażby z tego powodu, że życie społeczne staje się coraz bardziej złożone, skomplikowane i ważną rolę w wychowaniu dziecka w rodzinie odgrywają to głównie role żywicieli, opiekunów i wychowawców. Rodzice podejmują za dziecko decyzje i ponoszą odpowiedzialność za drogę jego życia. Role rodzicielskie tradycyjnie pełnione były komplementarnie: ojciec podejmował decyzje i dawał środki na utrzymanie a matka zapewniała opiekę, zaspokajanie potrzeb, ale ogólna władza leżała w rękach ojca. Wraz z upowszechnieniem się pracy ojca poza domem dziecko większość czasu spędzało z matką. To ona podejmowała większość decyzji, wprowadzała zakazy i nakazy, sprawowała nadzór, dysponowała nagrodami i karami. W poważniejszych sprawach wypowiadał się ojciec, ale matka miała główny głos referujący. Tak więc matka stała się nie tylko źródłem opiekuńczości, ochrony i serdecznych uczuć, ale i decyzji oraz kar i w wyniku różnych przyczyn specyficznych dla naszego kraju ustawicznie wzrasta liczba rodzin, w których obydwoje rodzice pracują zawodowo. Wiąże się to z realizacją przez rodzinę jej funkcji materialno- ekonomicznej. W takiej rodzinie praca zawodowa odgrywa istotną rolę. Jest jedną z naczelnych wartości. Rozwój gospodarki krajowej wymaga coraz większej liczby rąk roboczych, a zatrudnienie kobiet jest wyrazem potrzeb społecznych w tym zakresie. W związku z tym równouprawnienie kobiety, możliwość kształcenia i pracy zarobkowej zmieniają jej rolę społeczną i silnie rzutują na wewnętrzną strukturę tradycyjne poglądy o uprzywilejowanej roli mężczyzny, który dotychczas rzadko przyjmował na siebie część obowiązków kobiety. Wymienność ról i zadań osiągana jest głównie w tych rodzinach, w których rodzice przejawiają dojrzałość społeczną i wielu rodzinach rodzice wspólnie decydują o najważniejszych sprawach i metodach postępowania z dziećmi. Matka w zależności od tego, czy pracuje zawodowo czy nie, poświęca się opiece i wychowaniu dzieci, gotowaniu, utrzymywaniu porządków oraz innym czynnościom gospodarczym w domu. Ojciec mimo pracy zarobkowej powinien uczestniczyć w procesie wychowania dzieci, gdyż matka nie dysponuje takim walorem, jakim jest ojcowski autorytet, nie może go więc zastąpić i przejąć jego funkcji. Nadmierne zaabsorbowanie pracą zarobkową utrudnia czasem ojcu pełnienie ról rodzicielskich. Późne powroty do domu i zmęczenie powodują brak ściślejszych kontaktów z dziećmi i zanik zainteresowania ich tego, że oboje rodzice pracują to jednak udział matek w wypełnianiu zadań rodzicielskich jest znacznie większy niż udział ojców. Rodzicom, a głównie matkom pracującym trudno jest pogodzić obowiązki zawodowe i rodzinne. Praca zarobkowa rodziców prowadzi do tego, że dzieci czas wolny spędzają poza domem, co wpływa na kształtowanie się osobowości dziecka. Sporo rodziców (szczególnie samotnych matek) pracuje na zmiany, a dzieci systematycznie pozostają bez żadnej kontroli i opieki. Dzieci sprawiają wówczas wiele trudności, gdyż mają ułatwioną możliwość planowania różnego rodzaju ucieczek, schadzek itp. Sporo rodziców nie ma czasu dla własnego dziecka, a w chwilach gdy mogliby im ten czas poświęcić, zmęczenie codzienną pracą i pragnienie spokoju sprawia, że odsuwają dziecko od siebie i wskazują im inną formę spędzania czasu wolnego, co z kolei prowadzi do osłabienia więzi uczuciowych między rodzicami a efekcie rozważań nad znaczeniem prawidłowej organizacji życia w rodzinie dla harmonijnego rozwoju osobowości dziecka należy powiedzieć, że nie tylko ważna jest obecność i opiekuńcza aktywność każdego z rodziców, ale też zgodność ich tendencji i działań wychowawczych czyli tzw. koalicja wychowawcza rodziców. Obecnie powszechnie znane są zalecenia, aby nie ujawniać różnicy zdań przy dziecku, lecz dyskutować i uzgadniać stanowiska podczas jego nieobecności, a także aby wzajemnie wzmacniać autorytet rodzicielski, a nie osłabiać go czy podważać. Takie postępowanie zapewnia dziecku poczucie stałości i pewności, potrzebne dla powstania poczucia bezpieczeństwa. Brak jednolitości w zakazach czy nakazach nie sprzyja uwewnętrznieniu norm postępowania. Utrudnia dziecku rozeznanie w tym co dobre, a co złe i uznaniu tego za dobre a tamtego za dziecka ważne jest, jak odnoszą się wzajemnie do siebie matka i ojciec, czy się akceptują, są w stosunku do siebie życzliwi i serdeczni, czy też w rodzinie panują napięcie, wrogość i gniew bądź zimna obojętność świadcząca o życiu obok siebie, a nie razem. Szczególnie ważne jest, jak dorośli ustosunkowują się do całokształcie układu stosunków między rodzicami a dzieckiem decydują oprócz wyżej opisanych, jeszcze inne czynniki. Tak więc nie tylko osobowość rodziców i wzorce wychowawcze realizowane przez nich w postępowaniu z dzieckiem, lecz także sposób, w jaki dziecko odbiera ich postawy i zachowanie tak w sytuacjach wychowawczych jak i różnych sytuacjach życia codziennego, oraz stopień identyfikacji z rodzicami jako osobami znaczącymi decydują o charakterze i jakości tych stosunków, o ich wychowawczej Czapów Cz.: Rodzina a wychowanie. NK, Warszawa Jachowska E.: Środowisko rodzinne a przystosowanie Muszyński H.: Zarys teorii wychowania. PWN, Warszawa Nęcki Z.: Wzajemna atrakcyjność. WP, Warszawa Rembowski J.: Postawy dzieci wobec rodziców i innych członków rodziny. Uniwersytet Gdański, Gdańsk Rembowski J.: Rodzina w świetle psychologii. WSiP, Warszawa Szczepański P.: Socjologia wychowania T 1-2, Warszawa Suchodolski B.: Pedagogika. PWN, Warszawa Ziemska M.: Rodzina i dziecko. PWN, Warszawa 1979.

rodzina wtrąca się w wychowanie dziecka